10-cioro dzieci przeżyło dramat w tym domu. „Jadły z psich misek, nie mówiły tylko warczały i szczekały”

Jak to zwykle bywa w takich przypadkach wszyscy widzieli, wszyscy słyszeli, ale nikt nie zareagował.

13 listopada zaczęły się poszukiwania 13-letniego chłopca Daniela, który zaginął spod domu babci, u której przebywał. Wiele służb zaangażowano w poszukiwania chłopca. Nie było go dwie noce, odnalazł się cały i zdrowy, mimo, że ubrany był jedynie w cienki sweterek, a nocował w lesie.

W czasie rozmowy z policjantami po odnalezieniu chłopca, na jaw zaczęły wychodzić niepokojące fakty. Policja z Brzozowa na Podkarpaciu pojechała do domu Daniela w Izdebkach i zastała tam warunki, jakich nie powinno doświadczyć żadne dziecko.

Daniel ma 9-cioro żyjącego rodzeństwa, choć sąsiedzi i członkowie rodziny mówią, że dzieci mogło być więcej, a 43-letnia matka Daniela i jego 37- letni ojciec mogli sami pochować je na podwórku. Nikt nie był bowiem w stanie doliczyć się kolejnych ciąż i dzieci.

Najmłodsze dzieci był w najgorszym stanie, brudne, skrajnie zaniedbane, bardziej czuły się zaopiekowane przez ich psa niż własnych rodziców. Jadły z psiej miski, warczały i szczekały kiedy policja wtragnęła do domu rodziny.

Policja nie potwierdza żadnych doniesień, ale nieoficjalnie mówi się, że ojciec Daniela został aresztowany pod zarzutem wykorzystywania seksualnego dzieci.

Rodzinie niesiono pomoc.

Gminny ośrodek pomocy społecznej zajmował się rodziną, gmina sfinansowała remont ich domu, przed rokiem, choć po kilku miesiącach po remoncie nie ma śladu. Wszystko jest brudne i zaniedbane.

Na łóżkach dzieci było błoto, mocz i wymioty. Wiekszość z dzieci jest w różnym stopniu niepełnosprawna. Szkoła także zignorowała problem, uznając, że brak umiejętności komunikowania się wynika z niepełnosprawności, a nie ze skrajnego zaniedbania.

Poniżej fragment programu Uwaga:

Dzieci zostały zabrane z domu.

Ojciec przebywa w areszcie, a matka, która po wtargnięciu policji krzyczała, że się zabije, została zabrana do szpitala.