Poprosiła o szklankę wody i wysypała garść monet. Z kolejki padły chamskie słowa…

Rzecz miała miejsce w niewielkiej restauracji. Obowiązywała tam samoobsługa, więc klienci stali przy ladzie w oczekiwaniu na swoją kolej na złożenie zamówienia. W kolejce stała także starsza, bezdomna kobieta.

Gdy przyszła jej kolej, pracownik obsługi zapytał czego sobie życzy. Kobieta chciała tylko szklankę wody. Prosiła żeby była gorąca, ponieważ bardzo zmarzła, jednocześnie wysypała na ladę garść drobnych monet.

Za kobietą stało trzech młodych mężczyzn, którzy byli razem.

W kolejce stał także świadek tej historii, który potem opisał ją na swoim blogu. W tym momencie pomyślał, że obsługa z pewnością grzecznie wyprosi kobietę i nawet przygotowywał się na to, że będzie musiał interweniować.

Bardzo się zdziwił, gdy pracownik restauracji nie tylko przygotował dla starszej pani gorącą wodę, to jeszcze zaprosił ją do stolika i podał jedzenie, którego nie zamawiała…

Kobieta także była poruszona, najwyraźniej zupełnie się tego nie spodziewała.

Wzbraniała się tłumacząc, że nie ma na obiad pieniędzy, ale pracownik poprosił ją, żeby spokojnie zjadła i nie martwiła się o zapłatę.

Ale stojący za nią w kolejce mężczyźni, nie ukrywali oburzenia. Zaczęli głośno komentować sytuację słowami: „to lokal w centrum miasta, nie powinni obsługiwać hołoty”.

Sprzedawca po podaniu kobiecie jedzenia, zwrócił się w do następnego klienta stojącego za komentującymi mężczyznami i poprosił o złożenie zamówienia. To rozwścieczyło ich jeszcze bardziej. Rzucali pełne przekleństw słowa pod adresem sprzedawcy utrudniając mu pracę. Wściekli, krzykiem domagali się odpowiedzi na pytanie, dlaczego zostali pominięci?

Wtedy sprzedawca powiedział tylko:

Przykro mi, ale hołoty nie obsługujemy…

Poprosił ich także o opuszczenie lokalu i nie pojawianie się w nim nigdy więcej.

Mężczyźni zaniemówili. Nie mogli uwierzyć w taki obrót sprawy. Prawdopodobnie po chwili konsternacji wywołaliby kolejną awanturę gdyby nie to, że jakiś klient zaczął bić brawo i zaraz przyłączyli się do niego inni goście… Po chwili wszyscy klaskali, a oni…

… z opuszczonymi głowami opuścili lokal nie wypowiadając już ani słowa…

Podziel się z innymi tym pięknym przykładem sytuacji, w której szcunek i godność okazały się najważniejsze. To takie rzadkie w dzisiejszym świecie…