W 1928 r została zgwałcona i urodziła dziecko, które jej odebrano. 77 lat później wydarzył się CUD.

Prawdziwy instynkt macierzyński nie zależy od przywiązania. To siła większa niż cokolwiek innego. Udowodniła to Minka Disbrow.

W 1928 roku miała zaledwie 16 lat. Wracała z pikniku, gdy została brutalnie zgwałcona, przez trzech mężczyzn. To były czasy przedwojenne. Wstyd, skandal i brak zrozumienia. Dziewczyna próbowała ukryć fakt gwałtu, jednak jej ciało zaczęło się zmieniać i zorientowała się, że jest w ciąży.

To, co się wydarzyło wywarła wielką traumę na jej psychice. Jej rodzina sądziła, że po oddaniu dziecka do adopcji, Minka upora się z tym potężnym urazem.

Po córce zostało jedynie to zdjęcie:

Jednak stało się inaczej, prawdziwy dramat zaczął się dla niej dopiero po oddaniu córki. Nazwała ją Betty Jane. Nie umiała pogodzić się z tą stratą. I choć prowadziła normalne życie, w jej sercu przez cały czas tkwiła wielka rana.

Minka wyszła za mąż i urodziła dwoje dzieci. Tylko jej mąż i siostra znali sekret. Rodzina rozrosła się, ale nikt o niczym nie wiedział.

Tylko Minka przez wszystkie lata słała błagalne listy do ośrodka adopcyjnego, by udostępniono jej informacje na temat córki.

zdjęcie z reportażu w tvn24

Jednak bezskutecznie. Prawo stanowi, że tylko dziecku zostaną udostępnione informacje, jeśli zechce poznać prawdę o biologicznych rodzicach.

Najwyraźniej jej córka nie szukała.

Minka opowiada, że przez te wszystkie lata tęskniła i myślała. Świętowała każde urodziny i pragnęła tylko jednego, zobaczyć córkę przed śmiercią.

Zestarzała się, ale nie traciła nadziei. Modliła się błagając Boga o tę możliwość. Wspominała, że przysięgała, że nawet do niej nie podejdzie, byle tylko mogła spojrzeć na nią jeśli wciąż żyła.

Miała już 94 lata i szanse malały z każdym dniem.

Ale wtedy jej córka Ruth, bo tak nazwali ją rodzice adopcyjni, zachorowała na serce i przeszła operację. Jej wnuk, którego interesowała historia medyczna rodziny wiedział, że jego matka była adoptowana i zapytał ją, czy nie chciałaby poznać historii biologicznych rodziców.

Ruth zgodziła się na to i jej syn, a wnuk Minki, niedługo potem zaskoczył ją informacją, że jej matka wciąż żyje.

I wtedy telefon Minki zadzwonił, a w słuchawce usłyszała to na co czekała 77 lat:

„Mamo kiedy mogę przyjechać i Cię zobaczyć?”

„Najszybciej jak tylko możesz” – odpowiedziała.

Miesiąc później Ruth Lee i jej syn Brian polecieli do Kalifornii. Przybyli do mieszkania biologicznej matki z gigantycznym bukietem kwiatów.

To było spontaniczne, naturalne spotkanie, pełne wzruszeń i czułości.

Obie kobiety rzuciły się w objęcia jak najbliższe sobie osoby.

Wszyscy byli zdumieni jak podobne są do siebie, jak identyczne mają dłonie, a nawet sposób ubierania. Prześledziły rodzinne albumy ze zdjęciami i próbowały odzyskać lata, które straciły.

Minka mówi: „To było tak, jakbyśmy nigdy się nie rozstały. Jak byśmy przez całe życie były rodziną”.

Od tego czasu rodziny spotykają się wiele razy.

Minka odwiedziła wnuki i prawnuki w Wisconsin i Teksasie.

Ruth, która ma obecnie obecnie 88 lat, opowiada: „To było takie surrealistyczne, niesamowite doświadczenie, że wciąż myślę czasami, że się obudzę i zastanawiam, czy to nie był po prostu piękny sen”.

Córka pani Disbrow, Dianna Huhn, z Portland w stanie Oregon, powiedziała, że ​​spotkanie wypełniło pustkę w sercu jej matki.

Pani Huhn dodała: „Nigdy nie widziałam mojej matki szczęśliwszej”.

Całą historię opisała wnuczka Minki w książce pod tytułem „Czekałam na Ciebie”.

Nowym niezwykłym rodzajem miłości, która wybuchła ze zdwojoną siłą, kobiety cieszyły się jeszcze osiem lat, do śmierci Minki, która odeszła w wieku 102 lat.

Odeszła szczęśliwa z ukojonym sercem i spokojną duszą…

Tu link do fragmentów reportażu w języku polskim

Podziel się tą niezwykłą historią z rodziną i znajomymi.

Źródło: dailymail