13-latek zostawił rodzicom pożegnalny list. Zdobył się w nim na dramatyczne wyznanie

O tym temacie mówi się coraz więcej i głośniej, ale ile ofiar nigdy nie wyjawiło swojej krzywdy? Mogą ich być tysiące…

Tak jak ten 13-latek, który nie poradził sobie i nie odważył się mówić o tym, co go spotkało. I nikt nie dowiedziałby się gdyby nie list, który zostawił zanim odebrał sobie życie.

W marcu tego roku księdza Stanisława sąd uznał winnym przyczynienia się do śmierci chłopca. Skazano go na marne dwa lata pozbawienia wolności. Ale jego obrońcy zapowiadają złożenie wniosku o kasację wyroku.

Nie był jedyny

Ksiądz uwziął się nie tylko na niego, upatrzył sobie jeszcze 3 dziewczynki, które dręczył, bił, ciągnął za włosy i uszy. Dzieci uciekały z lekcji prowadzonych przez niego.

Proces, który ostatecznie skazał duchownego był trzecim procesem. Pierwszy trwał aż pięć lat i ostatecznie sąd uznał winę znęcania nad dziewczynkami, ale nie dopatrzył się winy księdza w samobójstwie Bartka. Drugi proces zakończył się umorzeniem. Dopiero trzeci doprowadził do skazania.

To pokazuje jak dalece brak woli do oskarżania i ponoszenia winy w sprawach, w które zamieszani są duchowni.

Bartek zostawił list, w którym napisał, że ksiądz znęcał się nad nim i szantażował go. Oskarżył go o kradzież i dręczył.

Drżącą ręką napisał także, że nie chce być więcej „gwałcony przez tego pedofila”. Po czym te słowa zamazał. Można sobie wyobrazić jak bardzo musiał się bać, jeśli śmierć była dla niego jedynym wyjściem i nawet wtedy prawda była zbyt trudna…