Mamy spory wpływ na kształtowanie naszych wspomnień. Możemy nauczyć się pielęgnować dobre i zapominać złe.
Ale gdy w jakimś okresie równowaga pomiędzy jednymi a drugimi zostaje zachwiana, wspomnienia staja się trudną do dźwigania przez życie, traumą.
Annica ze Szwecji ma dziś 36 lat ale ślady ran, których doznała w wieku szkolnym nosi w sobie do dziś.
Kiedy otrzymała zaproszenie na zjazd z okazji 20-letniej rocznicy ukończenia szkoły wspomnienia ożyły ze zdwojoną siłą.
Annica w tym okresie była klasową ofiarą i nigdy do końca się z tym nie uporała.
Nie umiała wyobrazić sobie, że staje z tymi ludźmi twarzą w twarz. Będąc dzieckiem znosiła szykany w milczeniu. Teraz potrzebowała nazwać rzeczy po imieniu. Wysłała do organizatorów spotkania list, który dotarł do wszystkich uczniów klasy.
„Droga Klaso 9 C
dziękuje, że zaprosiliście mnie na spotkanie z okazji 20 rocznicy ukończenia szkoły. Trudno uwierzyć, że minęło tyle lat, a wydaje się jakby to było wczoraj. Cieszy mnie, że większość z Was może z sentymentem spojrzeć wstecz i cieszyć się dobrymi wspomnieniami. Niestety nie ja. Był to najgorszy, najbardziej ponury i przygnębiający okres w moim życiu. Wiele razy chciałam wtedy umrzeć. Ten Wasz śmiech, zapadająca cisza, gdy przechodzę i pogardliwe komentarze…
Niektórzy z Was byli mocno zaangażowani w nękanie mnie, inni tylko się śmiali lub przyglądali. Nigdy nikt nie stanął w mojej obronie. Najgorsze jest to, że to nie mija. Gdy świat wbije ci raz do głowy, że jesteś bezużytecznym śmieciem, to choć tłumaczysz sobie latami, że to nieprawda, wciąż raz po raz w Twojej głowie odzywa się głos, który Ci przypomina, że tak jest…
Cóż, jestem pewna, że jesteście dziś poważnymi, mądrymi i dobrymi ludźmi. Może macie juz swoje dzieci. Mam nadzieję, że one nigdy nie będą musiały budzić się co rano z gulą w gardle i ściśniętym żołądkiem na myśl o szkole. Bo nikt na to nie zasługuje. Nikt nie jest aż tak niedopasowany i bezwartościowy.
P.S. Zamiast wydawać na bilet do Sztokholmu, przekazałam tę kwotę na rzecz organizacji Friends walczącej z prześladowaniem i wspierającą ofiary mobbingu.”
beautythings
Ofiarą nietrudno się stać. Wystarczy być trochę innym, trochę słabszym, delikatniejszym, wrażliwszym… Ale żeby była ofiara, musi być też jakiś tyran i publiczność, która daje ciche przyzwolenie i akceptację.
Na etapie starszych klas szkoły podstawowej u dzieci powstaje przekonanie: albo się śmiejesz albo się z ciebie śmieją.
Ale wystarczy tylko wystarczająco wysoka samoocena, by przełamać ten schemat. Zabawa traci sens, a dzieci takie jak Annica przestają cierpieć.
List Annici spotkał się z przychylną reakcją ze strony byłych kolegów z klasy. Otrzymała kilka odpowiedzi z przeprosinami i wykazanym zrozumieniem.
Jak napisała potem: „Miło było usłyszeć, że to się wydarzyło i nie było tylko projekcją, dramatem rozgrywanym we własnej głowie. Było mi to bardzo potrzebne i pomoże w uporaniu się i odbudowaniu poczucia własnej wartości”.
Annica słusznie założyła, że jej dawni koledzy nie tylko dorośli ale i dojrzeli. Zdobyła się na odwagę, dzięki której udało jej się uporać z przeszłością.
Jej list opublikowany na stronie organizacji Friends spotkał się z niebywale ciepłym odbiorem, wsparciem i przede wszystkim dotknął serc wielu ludzi, którzy wynieśli ze szkoły podobne doświadczenia.