Porzuciła całe dotychczasowe życie. To, co zrobiła jej dzieci zapamiętają na długo…

Dziś trudno sobie starszym przypomnieć a młodszym wyobrazić, że jeszcze trzy dekady temu dzieciństwo wyglądało zupełnie inaczej.

Dzieci spędzały przed telewizorem maksymalnie godzinę dziennie, nie miały komputerów lub dopiero poznawały proste i nieszczególnie wciągające platformówki, nie znały internetu czy telefonii komórkowej.

© Niki Boon

Wiedziały za to znakomicie czym jest dobra zabawa w grupie innych dzieci, niezliczone wyprawy, odtwarzanie historii książkowych bohaterów czy gry i zabawy poza domem.

© Niki Boon

Czy wiecie, że dziś przeciętne dziecko spędza o połowę mniej czasu na świeżym powietrzu niż więzień, który ma zapewniony codzienny, godzinny spacer?

© Niki Boon

Czy w dzisiejszym świecie można wychowywać dziecko w sposób naturalny, wolny od wszelkich nowinek technologicznych?

© Niki Boon

Nikki Boon początkowo fotografowanie traktowała jako hobby. Mieszkała wtedy w Szkocji. Potem z powodu różnych życiowych zawirowań porzuciła pasję. Kiedy jednak osiedliła się w na nowozelandzkiej wsi i urodziła czwórkę dzieci, jej pasja odżyła z całą siłą.

© Niki Boon

Inspiracją były oczywiście jej dzieci i obserwowane ich podczas obcowania z naturą. Dzięki miejscu, w którym się wychowują, dzieci Niki Boon są naturalne, dzikie, wolne od technologii i… wyglądają na szczęśliwe.

© Niki Boon

,,To styl życia, który może wydawać się nieco niekonwencjonalny dla niektórych, ale jestem szczęśliwa, że zdecydowałem się mieszkać w tym magicznym miejscu z rodziną”

© Niki Boon

,,Dokumentuję ich dni w otoczeniu pełnym przyrody i nieskrępowanej zabawy”

© Niki Boon

,,Jest to odbicie dzieciństwa zakorzenionego w mojej własnej przeszłości, gdy cieszyłam się absolutną wolnością.”

© Niki Boon

,,To jest dzieciństwo, które teraz przekazuję swoim własnym dzieciom.”

© Niki Boon
© Niki Boon

,,Są dzikie i wolne i nic nie stoi pomiędzy ich młodymi duszami a naturą. Nauczą się, skąd pochodzi nasze jedzenie, życie i śmierć.”

© Niki Boon

,,Pragnę, aby dzięki moim zdjęciom, ludzie przypomnieli sobie sceny swojego dzieciństwa. ”

© Niki Boon
© Niki Boon

To z pewnością się pani fotograf udało. Gdy oglądamy jej prace czujemy namiastkę tamtej wolności i nieskrępowanej swobody. I zastanawiamy się jak to możliwe, że nie zabiły nas bakterie, dzikie zwierzęta, pedofile, mordercy czy eksplorowanie niebezpiecznych miejsc bez opieki dorosłych? Nasze dzieci są może bezpieczniejsze ale czy są szczęśliwsze z telefonem w ręku zamiast osobistego kontaktu? Czy radość z zabawy, w której miesza się rzeczywistość z wyobraźnią można porównać do radości z nowej gry na komputerze? I tu nie chodzi tylko o to, że one wszystko mają. A raczej o to, że przestały doświadczać świata wszystkimi zmysłami. Są oderwane od świata takiego jakim on w istocie jest. One nie wiedzą skąd pochodzi jedzenie, życie i śmierć.

Jeśli zdjęcia Niki Boon poruszyły twoją pamięć i serce podziel się nimi ze znajomymi na facebooku, niech też doświadczą tego niesamowitego uczucia, gdy pamięć podsuwa nam obrazy własnego sielskiego, niewinnego, dzikiego dzieciństwa…