Chłopczyk był martwy. Jednak ani lekarze, ani rodzice nie dawali za wygraną

Narodziny nowego członka rodziny powinny być dla rodziców radosną chwilą. Niestety, coraz więcej dzieci rodzi się z poważnymi wadami. Właśnie tak było, kiedy na świecie pojawił się malutki Lincoln Seay.

O chorobie wiedzieli już przed jego narodzeniem

Każda chwila od 20. tygodnia ciąży z Lincolnem była przepełniona niepokojem. Właśnie wtedy Mindy i Rob Seay dowiedzieli się, że ich synek cierpi na poważną wadę genetyczną, która powoduje m.in., że jego narządy są po niewłaściwej stronie. Jeszcze kiedy znajdował się w brzuchu mamy, jego stan był krytyczny.

Niezbędna operacja

Kiedy Lincoln przyszedł na świat, konieczna była natychmiastowa operacja jego maleńkiego serduszka. Po niej malec i tak musiał zostać podłączony do sztucznego serca. Z oczywistych względów było to jedynie tymczasowe rozwiązanie. Jedynym, prawdziwym ratunkiem był dla przeszczep.

Chłopiec przez 3 miesiące był podtrzymywany przy życiu za pomocą specjalnej aparatury. Niestety, wciąż nie było żadnych wieści o dawcy. Zrozpaczeni rodzice mogli jedynie biernie przyglądać się temu, jak ich ukochane dziecko każdej minuty walczy o życie…

Mama maluszka napisała w tym czasie list otwarty do mamy dziecka, które ocali życie jej synka:

(…)Bez podjęcia tej najtrudniejszej decyzji, przed którą mogłaby stanąć matka, mój syn nie mógłby żyć. Właśnie znajduje się w fazie końcowej niewydolności serca i nie ma wiele czasu. Serce, które rozwijało w Twoim łonie, może uratować życie mojego dziecka. W każdej z tych sytuacji coś było niestety nie tak, jak powinno. Mam nadzieję i modlę się o to, że udało Ci się spędzić z Twoim maluszkiem wiele szczęśliwych chwil.

Chcę, żebyś wiedziała, że nie mam słów, by wyrazić moją wdzięczność dla matki, którą byłaś w tych ostatnich chwilach i że nawet w takim momencie potrafiłaś bezinteresownie pomóc innym… Chcę, żebyś wiedziała, że będziemy mieć ogromny szacunek dla daru, który od Ciebie otrzymaliśmy. Będę o niego dbać najlepiej, jak tylko potrafię.

Ty i ja możemy nigdy się nie spotkać, ale zawsze będziemy połączone ze sobą w wyjątkowy sposób. Kiedy serce, które rozwijało się tuż pod Twoim, będzie pompowało krew w ciele stworzonym pod moim sercem.

Twoje dziecko na zawsze będzie żyło po części w moim. Kiedy już po wszystkim usłyszę bicie jego serduszka, będę myśleć o Tobie. Będę się modlić o błogosławieństwo dla Twojej rodziny. Będę naprawdę doceniać prezent, który mi dałaś. Obiecuję.

W końcu znalazł się dawca!

Lincoln został przetransportowany do specjalistycznej kliniki w Seattle, gdzie lekarze mieli jak najszybciej wszczepić mu nowy organ. W czasie operacji doszło do pogorszenia stanu chłopca. Przez chwilę dosłownie nie żył. To była bardzo płynna granica. Lincoln w każdym momencie mógł ją przekroczyć. Lekarze wyjęli chore serduszko i w ciągu 12 minut wszczepili nowe. Operacja ostatecznie się udała.

Serce pochodziło od anonimowego dawcy. Jego rodzina nie chciała, aby rodzicie Lincolna ich poznali. Mimo to Mindy i Rob Seay są im bardzo wdzięczni. Wdzięczni za to, że ich maleńki synek żyje.

Dziś ten słodki maluszek ma już ponad 2 lata!

Rodzicie Lincolna co miesiąc, w dzień w którym chłopiec był operowany, idą na cmentarz i na grobie zupełnie obcej dla nich osoby zapalają świeczkę. Robią to z myślą o dziecku, którego serduszko bije w ciele ich synka.

Źródło i fotografie: Facebook