56-letnia Małgorzata z Czarnowa na Pomorzu od półtora roku walczy z rakiem. Teraz do jej problemów ze zdrowiem dołączyły kolejne.
Próbowała zapłacić na stacji za paliwo, jednak jej płatność kartą została odrzucona.
Zaniepokojona udała się do banku i tam dowiedziała się, że jej konto zostało zajęte przez komornika. Przerażona kobieta udała się do komornika, by wyjaśnić sprawę.
Ku jej zdumieniu komornik pokazał jej prawomocny wyrok sądu, według którego pani Małgorzata miała zwrócić dług na rzecz niejakiego Bartosza M. za zakupione meble.
Sąd i komornik wysyłali pisma na adres Małgorzaty J., która nosi to samo imię i nazwisko.
Sąd w obowiązującej procedurze cywilnej jest zobowiązany zweryfikować numer PESEL strony pozwanej. Pracownik sądowy wpisując adres i nazwisko uzyskał PESEL wygenerowany przez system, który należał do naszej bohaterki.
Sąd zatem uważa, że nie ma mowy o pomyłce i prostowaniu sprawy z urzędu. Twierdzi, że pani Małgorzata sama mówi dowieść swojej niewinności w przemiotowej sprawie przed sądem.
To straszne. Pieniądze, które mogłabym wydać na leczenie, muszę teraz przeznaczyć na pomoc prawną. Nie mówiąc już o nerwach, które przy mojej chorobie mogą być dla mnie zabójcze – mówi rozgoryczona 56-latka.
Jednak nie ma innego wyjścia. Będzie musiała oddać dług jeśli nie udowodni, że doszło do koszmarnej pomyłki.
Pani Małgorzata nie jest w stanie pogodzić się z taką niesprawiedliwością i zamierza oczyścić się z zarzutów, nawet kosztem własnego zdrowia.
To absurd. Nigdy nie miałam długów, a wszelkie zobowiązania zawsze sumiennie spłacałam. Będę walczyć do upadłego, by dowieść swojej niewinności – zapowiada pani Małgorzata.
To wyjątkowo przykra sytuacja, gdy nie z własnej winy człowiek staje się ofiarą błędów człowieka lub systemu i musi sam dowodzić swojej niewinności. W dodatku znając polskie realia prawdopodobnie nikt nie poniesie odpowiedzialności za to, że naraził chorą kobietę na niewyobrażalny stres w tak ciężkiej chorobie.
To obnaża bezduszność systemu.