Ciężarówka w Chinach wiezie 300 psów na rzeź. Psy trzymane w ciasnych klatka jadą na ubój…

Psie mięso jest przysmakiem dla Chińczyków. Jest to dla nas wyjątkowo trudne do zaakceptowania. Pomimo, że w większości jadamy mięso, to pies zajmuje w naszej społeczności miejsce szczególne. Psy darzymy miłością, przyjaźnią i zaufaniem. Dbamy o nie, karmimy, leczymy, gdy tego potrzebują. Towarzyszą nam przez całe swoje psie życie i odwdzięczają się oddaniem i wiernością.

Tymczasem w chińskiej kulturze zjadanie psów jest głęboko zakorzenioną tradycją.

Odbywa się to jednak w zupełnie nieakceptowanych warunkach i zasadach. O ile jedzenie mięsa jest dozwolone, o tyle psie farmy są już zakazane.

Część chińskiej klasy średniej przyjmując zachodnie wzorce zaczęła traktować psy jak towarzyszy i nie każdemu podoba się ten zwyczaj. W całej sprawie nie chodzi jednak o dylemat typu: dlaczego świnię można a psa nie należy spożywać. Problem niestety jest dużo poważniejszy. Chińczycy bowiem zabijają psy w sposób bestialski.

Wierzą, że dobre jest psie mięso jeśli jest z poobijanego psa. Zanim więc zwierzę umrze zostaje pobite, okładane pałkami, uderzane o twarde podłoże, ledwie ogłuszone zawieszone na haku, by się wykrwawiło, a czasem tylko nieprzytomne, ale wciąż żywe jest obdzierane ze skóry…

W dodatku od 2009 roku w mieście Yulin odbywa się coroczny festiwal psiego mięsa. To straszna impreza okrucieństwa i rzezi dziesiątek tysięcy psiaków, które pochodzą z łapanek na ulicach i kradzieży ich właścicielom.

Przeciwko tej imprezie protestują międzynarodowe organizacje praw zwierząt ale także część chińskiej społeczności. Jak dotąd bezskutecznie.

Nie udało się wywrzeć presji ani na samych organizatorach ani na władzach. Zdarzają się tylko pojedynce sukcesy uratowania zwierząt przed tą okrutną rzezią. Niektóre interwencje niestety kończą się tragicznie.

Handlarze mięsa tak dalece nie rozumieją motywów obrońców zwierząt, że demonstracyjnie na ich oczach zwiększają okrucieństwo wobec nich.

Ciężarówka z 300 psami zamkniętymi w ciasnych klatkach jechała właśnie na tę imprezę. Kiedy dostrzegł ją ktoś, komu nie obojętny był los psów.

Zawiadomił członków organizacji, którzy postanowili uratować chociaż tyle zwierząt. Udało się zatrzymać ciężarówkę i odebrać zwierzaki. Wiele z nich było bardzo przyjaznych i wyraźnie widać było, że są przyzwyczajone do obcowania z człowiekiem.

Wiele z nich miało jeszcze obrożę i było rasowymi, drogimi psami, które musiały zostać skradzione z domów ich właścicieli.

Wezwana na miejsce policja wobec złych warunków w jakich były transportowane zadecydowała, że zostaną uwolnione z rąk handlarzy, a ci pozbawieni odszkodowania.

To jeden z małych sukcesów organizacji na rzecz zwierząt, która walczy o to, by psy nie były traktowane w tak bestialski sposób, nawet jeśli mieszkają w kraju, gdzie legalne jest ich zabijanie i zjadanie.

Jeśli również jesteś przeciwnikiem tak głęboko zakorzenionego okrucieństwa. Udostępnij artykuł. Im więcej nas wie i sprzeciwia się procederowi, tym większe szanse, że kiedyś to bestialstwo się skończy.

Fotografie: CAPP | KIM KYUNG-HOON / REUTERS