Nie było w całym kraju chyba nikogo, kto nie troszczyłby się o los tego dziecka. Nikogo, kto nie zastanawiałby się co się z nim stało.
Wiemy jednak jedno, to małe życie zgasło bezpowrotnie, pozostawiając rozdarte serca bliskich.
Poweł
Każdego dnia od chwili zaginięcia dowiadywaliśmy się nowych faktów tego rodzinnego dramatu. Paweł Ż. dla ludzi, którzy go znali spokojny, grzeczny, niekonfliktowy. Dla swoich żon tyran, od którego pierwsza żona uciekła zabierając ich córkę na Ukrainę, a druga do Warszawy, gdzie złożyła zawiadomienie, że mąż stosuje wobec niej przemoc.
Wiemy także, że Paweł Ż. był uzależniony od hazardu i zadłużony na 200 000 zł.
To musiał być zaradny człowiek, pracował, odnosił sukcesy, radził sobie w niełatwym zawodzie przedstawiciela handlowego. Eksperci nie wątpią, we własnym systemie wartości on kochał swojego syna. A jednak z dużym prawdopodobieństwem możemy przypuszczać, że go zabił.
Dlaczego?
Według ekspertów, kryminologów i psychiatrów sądowych, samobójstwo było dla niego najlepszym rozwiązaniem rozlicznych problemów osobistych. Można je tłumaczyć faktem, że sytuacja go przerosła, że nie umiał rozwiązać ich inaczej, czuł się przytłoczony, być może miał depresję. Jednakże w chęci pozbawienia życia własnego dziecka jest coś więcej, niż w targnięciu się na własne życie. To chęć zemsty.
To działanie motywowane głębokim postanowieniem, że jeśli ja nie będę miał syna to ty też nie. Gdy do tego dochodzi fakt, że nie był to impuls, że mężczyzna wziął dwutygodniowy urlop, by wszystko zaplanować, zawiadomił przedszkole syna, że chłopiec nie będzie pojawiać się przez jakiś czas, ponieważ wyjeżdżają zagranicę, pokazuje jak nie zbadana jest natura ludzka.
Analitycy
Teraz do akcji wkraczają analitycy, którzy będą szczegółowo badać osobowość i zachowanie Pawła Ż. Przebadają jego komputer, telefon, działalność w sieci, odtworzą tryb życia i kontakty, a także relacje wewnątrz rodziny, oraz wszelkie dowody zebrane w sprawie. A to wszystko po to, by odpowiedzieć na najważniejsze pytanie: jak tzw. kochający ojciec może zabić własne dziecko? Jak to możliwe, by chęć odegrania się na żonie była silniejsza, niż życie własnego syna?
Julia
O mamie Dawidka wiemy niewiele. Jest Rosjanką. Pawła poznała, gdy był w Rosji w podróży służbowej i przyjechała z nim 7 lat temu do Polski. Julia uczy języka rosyjskiego w centrum kulturalnym w Warszawie. Wyprowadziła się od męża miesiąc temu, zabierając syna i wnosząc zawiadomienie o tym, że mąż znęcał się nad nią.
Babcia
Rodzina konsekwentnie uniknęła kontaktu z mediami. Nawet sąsiedzi i znajomi, nie chcieli wypowiadać się w sprawie rodziny Ż. Fakt24 doniósł wczoraj, że pogrążona w rozpaczy matka Pawła, miała powiedzieć nad urną z prochami: „nie wierzę, że on jest mordercą”.
Opinia publiczna
Wszyscy obserwujący tajemnicze zniknięcie dziecka, mimo upływu tylu dni wciąż wierzyli, że chłopiec odnajdzie się żywy. Z rozgoryczeniem i niedowierzaniem wszyscy przyjęliśmy informację o odnalezieniu ciała dziecka. Metodyczne zachowanie Pawła Ż. kazało oddalać od siebie przekonanie, że był w stanie to zrobić i to w sposób zaplanowany i konsekwentny. Teraz, kiedy mamy podejrzenia graniczące z pewnością, że zabił syna, na jego facebookowym profilu co kilka sekund pojawia się nienawistny komentarz.
Dla rodziny Pawła Ż. to szczęście w nieszczęściu, że zdołała pochować w piątek jego prochy, a dopiero następnego dnia znaleziono ciało jego syna…
Dawidek sam nie opowie swojej historii, ale dzięki śledczym, którzy zbiorą wszystkie analizy i fakty, zostanie usłyszany.
Żródło: PolsatNews, Fakt24, Tvn24