Uważa się, że samotne życie jest pełne smutku i rozczarowania.
Jednak ludzie, których historie publikujemy, dowodzą czegoś odwrotnego. Przeciwnie, po rozstaniu poczuli smak wolności i nie chcą się już z nią pożegnać.
Żyć w pojedynkę
„Bardzo się cieszę, że wyszedłem z długiego toksycznego związku. Byliśmy razem przez około 5 lat. W tym czasie dobrze spotkałem się z manipulacją, szantażem i innymi „gierkami”. Ogólnie rzecz biorąc, nie od razu zrozumiałem, że stosowała je wobec mnie z zimną krwią.
Jednak gdy tylko zacząłem to sobie uświadamiać, zrozumiałem, że muszę rozstać się z tą osobą. Więc pewnego dnia zebrałem się na odwagę i wreszcie się wyprowadziłem. Od tego czasu czuję się szczęśliwy i szczerze przekonany, że lepiej być samemu niż z kimś kto sprawia, że cierpisz.”
Żyję własnym, życiem
„Mogę nie gotować przez długi czas, zaspokajając głód jedzeniem ulicznym i łakociami. Nie muszę sprzątać mieszkania do perfekcyjnego stanu, nie muszę co drugi dzień ładować pralki. Jeszcze do niedawna żyłam z perfekcjonistą i czułam się jak robot, który spełnia żądania niczego nie dostając w zamian.”
Zyskałam niezależność
„Po rozstaniu z moim byłym zaczęłam wreszcie oszczędzać pieniądze. Przestałam wydawać na rzeczy, które nie są mi potrzebne. Obecnie wydaję na życie maksymalnie 1500 zł miesięcznie. Wakacje spędzam sama tak jak chcę i lubię. Sama wybieram wycieczki na własną rękę i nikt nie zmusza mnie do robienia tego, czego nie chcę. Zrozumiałam, że lubię być sama. Dziś kiedy nauczyłam się życia w pojedynkę bardzo trudno byłoby mi tę wolność i niezależność odebrać.”
Własna przestrzeń
„Mam ogromne łóżko. Połowę używam do spania, a drugą połowę jako stolik nocny na wszystkie potrzebne mi rzeczy. Jest zaśmiecony książkami, winylami, moimi pamiętnikami i zeszytami. I nie muszę zbierać tych wszystkich rzeczy, żeby zrobić komuś miejsce. To bardzo wygodne!”
Odzyskałam spokój i przyjrzałam się swoim potrzebom
„W końcu mogę widywać się z przyjaciółmi, kiedy ja chcę. Jestem introwertykiem, a byłam w związku z ekstrawertykiem. Mój chłopak nie mógł spędzić ani jednego weekendu bez spotkań. Ciągle chciał gdzieś wyjść, spotykać się z ludźmi. A nie chciał wychodzić sam mimo, że ja nie miałam nic przeciwko temu.
Ja rozumiałam jego potrzeby, ale on moich nie umiał uszanować. Wiecznie czułam się źle. Gdy wychodziłam z nim, marzyłam o powrocie do domu, a gdy odmawiałam wyjścia miałam poczucie winy, że on przeze mnie nie wychodzi. I on miał w tedy o to do mnie pretensje.
Już od poniedziałku martwiłam się, gdzie będzie mnie ciągnął w następny weekend.
A teraz żyję w spokoju, komforcie i paradoksalnie polubiłam spotykać się z ludźmi, może nie co weekend, ale co najmniej raz w miesiącu naprawdę mam ochotę na spotkanie towarzyskie. To prawdziwa ulga, gdy możesz robić to, na co ty masz ochotę, a nie wiecznie dostosowywać się do drugiej osoby”.
Może ktoś powie, że jestem samolubny, ale naprawdę cenię swoją wolność
„Może ktoś powie, że jestem samolubny, ale naprawdę cenię swoją wolność. Uwielbiam budzić się i zasypiać kiedy chcę, w otoczeniu, które sam urządziłem tak, jak tylko mi się podoba. Poza tym nie muszę dostosowywać mojej codziennej rutyny do nikogo. Mogę robić, czytać, oglądać, jeść, co chcę. I nikt tego nie krytykuje! ”
Prawdziwe JA
„Po rozwodzie poznałam swoje prawdziwe ja. Okazało się, że gotowanie i sprzątanie, które dotąd były treścią i obsesją mojego życia nie są moje. Odkryłam też, że kocham malować. Teraz cały weekend spędzam przy sztalugach, mogę nie jeść, nie sprzątam, całkowicie zatracam się w swojej pasji, o której wcześniej nie miałam pojęcia i nie chcę niczego zmieniać, to mnie uszczęśliwia. Związek z drugą osobą nie jest warunkiem szczęścia. A każdy, kto tak twierdzi, po prostu jeszcze nie zrozumiał, co naprawdę chce robić i jak żyć”.