Dlaczego mężczyzna naprawdę kocha tylko kobietę, która jest wobec niego obojętna: naukowe wyjaśnienie A. Einsteina

Pewien kultowy pisarz, który dał światu kilka pięknych historii miłosnych, doszedł do wniosku, że żywe wzajemne uczucia są rzadkością.

Z reguły w parze ktoś kocha, a drugie akceptuje jego miłość. Jedno ma obsesję i uzależnienie, a drugie wykorzystuje swoją uprzywilejowaną pozycję.

Zastanów się, dlaczego rozpadają się małżeństwa, w których ktoś kocha się mocno i daje z siebie wszystko, a mimo to drugie ucieka przed nim? A są związki, w których nie ma przechyłu w emocjach i intensywności namiętności, a żyją ze sobą do późnej starości.

Czy rzeczywiście ludzie są tak dziwnymi stworzeniami, że potrafią kochać tylko tych, którzy są wobec nich obojętni?

Sama miałam do czynienia z tym zjawiskiem. Kiedyś przypadkowo zobaczyłam mężczyznę, który był żywym ucieleśnieniem mojego snu. Zwykle dostrzegam wszystkie zalety i wady, plusy i minusy, ale tutaj wszystko tak się połączyło w ideał – tak jak dzieje się tylko w bajce.

Poznawanie go zajęło cały miesiąc. Musiałam obserwować i monitorować jego ruch po mieście i zasięgać informacji.

Wskoczyłam do basenu na oślep, zanurzyłam się w nim, zdałam sobie sprawę, że to jest właśnie osoba, której potrzebowałam. A on nie spieszył się do zakochania. Żył szczęśliwie w swoim zwykłym rytmie. Skinął głową na spotkanie i pospieszył w interesach.

Przez cały rok biegałam za nim, chociaż nie jest to w moim stylu. To było oczywiście upokarzające, ale była też korzyść: schudłam 10 kg, odnowiłam garderobę, przestałam się rozpoznawać w lustrze. Podobało mi się to odbicie. Ale nie robiło na nim wrażenia.

Ileż inicjatywy było z mojej strony, jak bardzo starałem się mu zaimponować! Ale widziałam tylko zdziwione spojrzenie. Zorientowałam się, że chciał jak najszybciej ode mnie uciec. Chciałam patrzeć mu w oczy, ale widziałam tylko jego plecy.

Wtedy użalałam się nad sobą i wreszcie po wielu miesiącach męki siłą woli zabroniłam sobie wszelkich skłonności w jego kierunku. Rok straconego czasu: czy potrzebujemy więcej dowodów na to, że on mnie nie chce i nie możemy być razem?

Wycofałam się. Nie powiem, że to nie bolało, nie. Czułam się, jakbym walczyła z nałogiem. Że muszę za nim biec, ale zabraniam sobie biec. Robiłam co mogłam, żeby go unikać. Wszystko byle go nie widzieć.

Po kilku miesiącach kiedy przestało tak boleć, niespodziewanie zaczął się wszędzie pojawiać. Wpadając na mnie sam zaczynał inicjować rozmowy.

Znajomi mówili, że ucierpiało jego ego. Podświadomie podobało mu się moje zainteresowanie, moja obsesja na jego punkcie, kiedy minęła zaczęło mu jej brakować.

Potem poprosił o mój telefon i zaprosił mnie na randkę. Dał do zrozumienia, że ​​coś do mnie czuje. Jak to? Cały rok byłam na wyciągnięcie ręki i nie wywoływałam najmniejszego drgnienia jego serca? A potem ruszył prosto z nieznaną siłą? Dlaczego nagle?

To zabawne, ale nie miałam już siły na niego. Byłam wyczerpana, wypalona jak po biegu na bardzo długim dystansie. A im bardziej się wycofywałam, tym bardziej on naciskał.

Psychologowie mówią: to wszystko efekt manipulacji świadomością. Najpierw dałam mu uwagę, którą niewątpliwie czuł, choć tego nie okazywał. A potem oblałam chłodem. Kontrastowy prysznic, który wzbudził uczucie.

Ale z manipulacja nie ma żartów. Wszystko powinno być naturalne, a nie wymuszone torturami.

Tak więc Albert Einstein, naukowiec, fizyk jądrowy, ma kilka cytatów, które wiele wyjaśniają. Możesz ich użyć, jeśli zabrnąłeś w ślepy zaułek.

Tak więc pierwsza myśl:

„Głupotą jest mieć nadzieję na nowy wynik, kontynuując robienie tego, co robiłeś dotąd.”

Nie byłoby odwrócenia w moim kierunku, gdybym w pewnym momencie nie powiedziała sobie „dosyć, dość” i nie zmieniła swojego zachowania.

Carlos Castaneda słynie z powiedzenia: „Jeśli nie podoba ci się to, co dostajesz, zmień to, co dajesz”.

Odwracamy się na pięcie i ruszamy w przeciwnym kierunku.

Druga hipoteza Einsteina:

„Wszystko na świecie jest energią. Energia jest sercem wszystkiego. Jeśli dostroisz się do częstotliwości energii rzeczywistości, którą chcesz stworzyć dla siebie, wtedy otrzymasz dokładnie to, do czego dostrojona jest twoja częstotliwość. To nie jest filozofia. To jest fizyka.
Nie wierzę w mistycyzm, ale wierzę w naukę. Kiedy w związku jedno generuje ogromną ilość energii, drugie traci zdolność do tego. Pierwsze naciska swoimi intencjami i pragnieniami. Drugie ucieka.”

Nic dziwnego, że ezoterycy mówią brzydko, ale prawdziwie: „miej wyj..ane a będzie ci dane”.

Z naszą niepohamowaną, silną miłością, która przelewa się w nas ponad krawędź, po prostu wszystko psujemy. Ale nie możesz rozkazywać swojemu sercu. Żyj najlepiej, jak potrafisz.

Okazuje się więc, że mężczyźni kochają nas najbardziej, kiedy mają dużo tej energii, a my jej w ogóle nie mamy, i to nie dlatego, że wszyscy są takimi łowcami i zdobywcami.

Zgodzisz się?

Źródło: zen.yandex.ru, Miniatura wpisu: freepik.com