Dorota Wellman znana jest z ciętego języka, trafnych spostrzeżeń i odwagi w ich wyrażaniu.
W felietonie napisanym dla „Wysokich Obcasów” dość surowo ocenia nasze polskie świąteczne realia.
„Współczuję tym, którzy w święta MUSZĄ spotkać się z rodziną. Nie mają ochoty, nie lubią tych ludzi. To musi być męka. W imię świętego spokoju. (…) I może czasem trzeba dać sobie spokój. Zostać w domu i w czwórkę przełamać się opłatkiem. Nie słysząc docinków teściowej, złośliwości wuja, który po alkoholu robi za mądralę, uwag kuzynek, które pieką lepsze makowce, ale zjedzą twój, obrabiając ci d..ę.” – napisała.
Ile w tym prawdy każdy z nas wie najlepiej. Narzekamy, że święta stały się komercyjne, że marketingowcom udało się ukraść prawdziwy sens i przesłanie tego czasu. Z tym sensem to jest różnie, dla każdego święta są czasem wyjątkowym z trochę innego powodu. Dla jednych to religia dla innych tradycja, a jeszcze innych czas wolny od pracy.
igoodnews
Jedno się zgadza, niezależnie od motywacji święta mają nam się kojarzyć dobrze, być pozytywne i otwierać szeroko nasze portfele.
Tymczasem dla wielu ludzi to najgorszy okres w roku.
Powody tego są różne, niektórym jest naprawdę ciężko i nagle w jednym miesiącu muszą zwielokrotnić wydatki. Inni pracują w tym okresie najwięcej w całym roku i są w nieustannej frustracji, że nie udaje im się zbudować magii świąt dla swojej rodziny podczas, gdy mediów atakują uśmiechnięte mamy piekące pierniczki i lepiące pierogi w obłędnie czystym domu i idealnymi, szczęśliwymi dziećmi…
A jeszcze inni na samą myśl spędzenia czasu ze swoja rodziną i udawania świątecznej atmosfery, której nie ma i nigdy nie było, wpadają w depresję już pod koniec listopada.
No bo w te rodzinne święta trzeba być z rodziną.
prima
Im większa tym lepiej. To nic, że tak naprawdę nikt nikogo nie lubi, ani specjalnie nie kocha czy szanuje. Rodzina to świętość. A święta są rodzinne więc trzeba się cieszyć, że się ją ma i nie jest się samotnym. I nieważne, że się jej nie znosi i czuje wśród nich jakby się sroce spod ogona wypadło…
Tradycja jest najważniejsza, a tradycja to święta z rodziną.
I to nic, że w niejednym polskim domu oznacza to skazywanie się na oglądanie pijackich libacji, umęczonych matek, biadolących teściowych, niezadowolonych synowych. Nieważne kto i kogo nie lubi. Ważne, że trzeba. MUSIMY spędzać je razem. Tak wypada. A dodajmy jeszcze wątek polityczny, gdzie w jednej rodzinie głosujący na Pis są i PO, to już świąteczna sielskość jadem jest podszyta.
Dorota Wellman nie rozumie też tych z Polaków, którzy święta spędzają w spa, na nartach czy ciepłych krajach, zamiast tak jak chcemy, z najbliższą rodziną, którą kochamy.
„Lubimy się, to może nam jest łatwiej. Łatwiej być razem… Narty, egzotyczne wyjazdy, pobyt w spa muszą poczekać” – dodaje.
Ale może to własnie Ci, co tego polskiego fałszu świątecznego nie cierpią, uciekają od tej tradycji naszej polskiej i świętości…