Dowiedziałam się o zdradzie męża i utarłam nosa jego kochance. TO, czego zdecydowanie się nie spodziewałam, to spotkać ją po 9 miesiącach. 

Cześć, czy to Daria? – usłyszałam w telefonie.

– Tak, słucham.

– Twój mąż, Mikołaj, zdradza cię ze swoją sekretarką. Ratuj swoją rodzinę, zanim będzie za późno!

– Halo, kto mówi, z kim rozmawiam? Przedstaw się! Powiedziałam i usłyszałam krótki sygnał rozłączenia.

Opadłam na krzesło i przez długi czas nie mogłam dojść do siebie. „Co to było? Prawda? Czy ponury żart? – myślałam. Żyjąc z mężem przez pięć lat, nigdy nie podejrzewałam go o zdradę. Miki był wzorowym rodzinnym mężczyzną, nie zostawał w pracy i bardzo kochał mnie i swojego syna.

Cały dzień chodziłam oszołomiona mogąc znaleźć dla siebie miejsca. Miki przyszedł z pracy, zjadł obiad i poszedł odpocząć. Postanowiłam wziąć jego telefon i sprawdzić połączenia i wiadomości. Miał wiele połączeń, skąd mogłam wiedzieć, kto do niego dzwonił i po co? Ale w wiadomościach znalazłam interesującą korespondencję.

„Króliczku, dziękuję za prezent”, „Tęsknię za tobą” – przeczytałam dwie wiadomości. Numer, który wysłał mężowi te wiadomości, figurował w kontaktach jako sekretarka Lena. Teraz stało się dla mnie jasne, że dzwoniąca kobieta mówiła prawdę.

W pierwszych sekundach chciałem obudzić męża i zrobić mu awanturę. Ale przypomniałem sobie słowa mojej babci z dnia naszego ślubu: „Kochanie, zawsze mądrze i rozważnie postępuj wobec męża. Nigdy nie wszczynaj kłótni na gorąco. Jak mówią: przymierz się siedem razy do jednego uderzenia”.

Postanowiłam się uspokoić i pomyśleć o tym, co najlepiej zrobić w tej sytuacji. Następnego dnia poszłam do pracy Mikołaja, bardzo chciałam zobaczyć moją rywalkę. W czym jest ode mnie lepsza? Jestem żoną i matką jego syna!

– Dzień dobry, czy jest mój mąż? Zapytałam sekretarkę, rzucając jej wdzięczne spojrzenie.

– Dzień dobry, szefa już nie ma, jest na spotkaniu. Była Pani umówiona? – spytała mnie oschle dziewczyna.

– Moja droga, jestem żoną Mikołaja, cieszy się, że widzi mnie o każdej porze dnia, bez umawiania – uśmiechnęłam się. – Nazywasz się Lena? Zapytałam dziewczynę.

– Tak, skąd mnie Pani zna? – zapytała zmieszana Lena.

– Nie znam, ale czytam Twoje wiadomości. Jakim prawem wchodzisz do rodziny innej osoby? Zapytałam nieco unosząc głos.

– Pani Dario, proszę nie krzyczeć. Spotkajmy się za godzinę, w parku, wszystko Pani wyjaśnię – odpowiedziała dziewczyna.

– W porządku, poczekam na ciebie! Powiedziałem i wyszłam z biura.

Teraz byłam pewna, że nie ma się czego bać. Taka szara mysz nie może ze mną konkurować. Najwyraźniej Mikołaj miał jednorazową przygodę, nic więcej. Znałam mojego męża dobrze, jest on wielkim koneserem kobiecego piękna, a taka Lena nie jest w jego guście.

Dokładnie godzinę później przybyła zdezorientowana Lena.

– Przepraszam, że musiałaś czekać i ogólnie wybacz mi wszystko! Lena powiedziała i rozpłakała się. – Zakochałam się w Mikołaju, gdy tylko go zobaczyłam, ale on nigdy nie zwracał na mnie uwagi. Ostatnio w biurze firmy wypił za dużo i udało mi się zwrócić jego uwagę – wyjaśniła mi Lena.

– A teraz postanowiłaś ukraść go rodzinie? Zapytałam.

– Nie, Mikołaj mnie nie kocha. Poprosił, aby zostawić go w spokoju i więcej, nigdy nie wspominać o tym, co się stało. Twój mąż mnie zwalnia! Co mam teraz robić bez pracy? Dziewczyna znów płakała.

– Dobrze zrobił! Przyszłaś do pracy, a podrywałaś swojego szefa? Będziesz miała lekcję na przyszłość. I pamiętaj, jeszcze raz zobaczę się w pobliżu mojego męża, wylecisz z każdej pracy w tym mieście w ciągu jednego dnia. Już ja o to zadbam. Mam wystarczająco kontaktów by utrudnić Ci życie!

Kiedy nic nie odpowiedziała, zdając sobie sprawę, że to był wypadek, postanowiłam zapomnieć o tym nieprzyjemnym incydencie. Co więcej, po południu miałam wizytę u ginekologa, który potwierdził moje podejrzenia. Miałam więc dobrą wiadomość dla mojego męża, dowiedziałam się, że jestem w ciąży.

Mikołaj był szczęśliwy jak dziecko, od dawna namawiał mnie na drugie dziecko i bardzo chciał córki. Przez dziewięć miesięcy nosił mnie na rękach, nie dając nic do roboty w domu. Mikołaj zatrudnił kobietę, która sprzątała i gotowała dla nas jedzenie.

Czas porodu. Mój mąż zapłacił dużo pieniędzy, bym ja jak księżniczka leżała w pokoju VIP. Pracownicy wokół mnie biegali przez całą dobę, próbując zadowolić.

Kiedyś spacerowałam po korytarzu i zobaczyłam w rogu chudą dziewczynę.

– Boisz się? Na pewno pierwsze? Nie płacz, wszystko będzie dobrze! – Próbowałam ją uspokoić.

Dziewczyna podniosła głowę, a ja rozpoznałam w niej Lenę. Byłą kochankę mojego męża.

– Co tu robisz? – zadałam głupie pytanie.

– Daria, proszę o pomoc. Chcesz, uklęknę przed tobą. Jestem sama w tym mieście, nie mam nikogo, kto mógłby mi pomóc – powiedziała szlochając Lena.

– Co się stało? W czym mam Ci pomóc?

– Widzisz, mam bardzo duże dziecko. Lekarz, który mnie poprowadził, ostrzegł mnie, że muszę mieć cesarkę. Sama nie będę w stanie urodzić.

– I co z tego? Niech zrobią to, co uznają za stosowne. Co ja miałabym zrobić? Powiedziałam z oburzeniem.

– Odmawiają, nie mam ubezpieczenia, potrzebny jest anestezjolog. Nie spałam od dwóch dni, mam silny ból. Czekają na pieniądze, ale ja nie mam ani grosza – płakała Lena.

Nagle zrobiło mi się żal tej chudej, bezbronnej dziewczyny. Wyobraziłam sobie, że jestem na jej miejscu, to naprawdę przerażające być samemu bez pieniędzy i wsparcia w tym wielkim mieście.

– Dobra, nie płacz. Chodźmy, usiądź, a spróbuję porozmawiać z lekarzem – powiedziałam i zaprowadziłam Lenę na jej salę.

Lekarz mnie wysłuchał i natychmiast zgodził się pomóc Lenie. Musiałam obiecać mu przyzwoitą nagrodę. Tego wieczora dziewczyna została operowana. Z jakiegoś powodu martwiłam się o nią.

– Witaj! Twoja przyjaciółka urodziła prawdziwe piękno. Dziewczynka o wadze 4500, 54 cm – powiedział mi lekarz.

Kilka godzin później Lena została przeniesiona na oddział noworodków. Poszłam pogratulować jej córki.

– Leno, proszę powiedz mi prawdę. Czy to Mikołaja? Zapytałam wprost.

– Tak, przepraszam, proszę. Bardzo obwiniam się za ten lekkomyślny czyn. – powiedziała Lena.

– Okej, uspokój się. Porozmawiam z mężem. Pomoże ci – powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.

Nagle zaczęły się skurcze. Urodziłam zdrowego chłopca i od razu pomyślałam, że będę musiała to przeżyć jeszcze raz. W końcu Mikołaj nie da za wygraną dopóki nie urodzę mu córki.

Następnego dnia przyszedł do mnie zmartwiony lekarz.

– Dario, masz do niej kontakt? Numer telefonu lub adres? – zapytał.

– Do jakiej jej? – nie zrozumiałam

– Leny, wiem, tej, której pomogłaś.

– Nie, nie mam namiaru na nią, coś jej się stało? – Przestraszyłam się.

„Uciekła, zostawiając dziecko” – ginekolog westchnął ciężko i opuścił oddział.

Po namyśle zadzwoniłam do męża.

– Miki, muszę natychmiast z tobą porozmawiać. Rzuć wszystko i przyjedź! – rozkazałam.

Musiałam opowiedzieć mężowi wszystko od początku do końca.

– Daria, wybacz mi, moja droga, nawet nie pamiętam, jak do tego doszło. – tłumaczył się bezradnie.

– Mikołaj! Nie słyszysz, co do Ciebie mówię? Krzyczałam na męża. – Lena urodziła dziecko i porzuciła je. Nawiasem mówiąc, to twoja córka. Widziałam dziewczynkę, wygląda jak ty. Czy obchodzi Cię przyszłość Twojej córki?

– Daria, co mogę zrobić? Nie mogę winić się, że została porzucona przez matkę.

– Miki, weźmy ją do siebie. Zawsze chciałeś mieć córkę – powiedziałam.

– Żartujesz? Nawet nie śmiałem cię o to zapytać – powiedział Mikołaj.

– Wymyśliłam wszystko. Powiemy wszystkim, że urodziłam bliźnięta, nikt nigdy nie pozna prawdy. Idź porozmawiać z ordynatorem – powiedziałam.

Pół godziny później zadowolony Mikołaj wrócił. Uświadomiłam sobie, że jest szczęśliwy.

– Daria, widziałem dziewczynkę! Masz rację, ona naprawdę wygląda jak ja. Dziękuję kochanie, dziękuję za wszystko! Powiedział, przytulając mnie.