Z każdym pokoleniem poziom kultury i tolerancji powinien wzrastać. Tymczasem wciąż słyszymy, że dzieci znęcają się nad swoimi rówieśnikami.
Trudno przeciwdziałać takiemu zjawisku inaczej niż edukowaniem własnych dzieci. W pewnym wieku jednak to rówieśnicy stają się większym autorytetem i przyklaskiwanie głupocie staje się akceptowalne nawet dla, wydawałoby się dobrze wychowanych, dzieci.
Na szczęście trafiają się takie jednostki jak w poniższym przykładzie, które przywracają wiarę w mądrość, siłę i umiejętność przeciwstawienia się grupie.
Kristin jest mamą 12-letniej Aislinn. To, co musi znosić w szkole jej córka łamie serce jej mamie. Kristin stara się wspierać córkę, ale każdy wie czym są słowa mamy wobec pogardy i poniżeń rówieśników. Mimo to Aislinn dzielnie sobie radzi. W walentynki postanowiła sprawić prezent swoim kolegom i koleżankom.
Upiekła ciasteczka, w któryh ukryła miłe słowa skierowane do nich. Nikt nie pomyślał o niej, nie dostała żadnej kartki czy upominku, choć wszyscy obdarowywali się nawzajem. Nie dość tego, jeden z jej kolegów w drodze do domu, nawet w tym dniu nie powstrzymał się przed próbą dogryzienia i zranienia Aislinn. Kiedy wsiadała skomentował, że chyba nastąpiło trzęsienie ziemi, po czym dodał, że nie dostała prezentu na walentynki, bo jest grubą dzi**ą.
Aislinn z trudem powstrzymała łzy, ale w domu emocje puściły i wybuchnęła płaczem.
Załamana Kristin nie umiała pocieszyć Aislinn. Zwierzyła się swojej przyjaciółce Abby jak traktowana w szkole jest jej córka. Abby natomiast powiedziała o tym swojemu synowi.
15-letni Isaiah był oburzony kiedy to usłyszał. Nie miał pojęcia, że niektórzy są narażeni na tak ohydne zniewagi i nikt nie staje w ich obronie. Wszyscy zaś przyklaskują i śmieją się. Chłopak postanowił coś zrobić.
Następnego dnia zjawił się w szkole Aislinn w czasie przerwy na lunch. Odszukał dziewczynę i wręczył jej ogromnego misia i kwiaty.