Dzieciak spotyka Rogera Moore’a na lotnisku. Po 30 latach ujawnia, co Bond wyszeptał mu do ucha.

Kto z nas nie śledził z zapartym tchem losów słynnego, tajnego agenta Jamesa Bonda? Jego przygody znają miliony ludzi na całym świecie. Jednym z pierwszych i najbardziej kojarzonym z tą postacią aktorem, który wcielał się w jego rolę był Sir Roger Moore.

Po niedawnej śmierci Rogera Moore’a, jeden z jego fanów Marc Haynes na swoim Facebooku napisał post, o tym jak trzydzieści lat temu, będąc małym chłopcem spotkał swojego idola na lotnisku w Nicei. Wpis Haynesa w bardzo szybkim czasie podbił internet i obiegł świat. Historia, którą przywołuje pozwala sądzić, że aktor był wyjątkową osobowością.

Marc napisał, że w 1983 roku był ze swoim dziadkiem na lotnisku w Nicei, w sali odlotów zobaczył słynnego aktora, znanego mu z ekranu jako Agent 007. Siedmioletnie wówczas dziecko, zafascynowane tym widokiem, postanowiło poprosić dziadka, aby podeszli do mężczyzny i poprosili o autograf. Dziadek chłopca nie kojarzył Rogera Moore’a, ale postanowił spełnić prośbę wnuka.

Podszedł do „Bonda” i powiedział:

Mój wnuk sądzi, że jest pan znany, czy może dać mu pan autograf?

wikimedia

Aktor, tak czarująco jak tylko on potrafił, zapytał o imię i nazwisko siedmiolatka i złożył podpis z tyłu biletu. Jednak wtedy entuzjazm chłopca nagle zgasł, bo zamiast James Bond na podpisie widniał Roger Moore. Dziadek dowiedziawszy się, co jest nie tak z autografem, poszedł ponownie do aktora mówiąc, że źle się podpisał, bo przecież nazywa się James Bond.

Wtedy Moore powiedział coś, co pozostało w pamięci chłopca przez 30 lat:

„Musiałem podpisać się jako Roger Moore, bo inaczej Bolfeld (główny wróg agenta w filmie) dowiedziałby się gdzie jestem”

Mężczyzna poprosił chłopca, o zachowanie tajemnicy i podziękował.

wikimedia

Wiele lat później zrobił dokładnie to samo.

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że Marc będąc już dojrzałym mężczyzną, miał okazję współpracować z Rogerem przy jednej z produkcji. Oczywiście nie omieszkał wspomnieć, o ich spotkaniu sprzed wielu lat. Sir Moore zrobił wówczas na dorosłym już mężczyźnie, tak samo cudowne wrażenie jak na tamtym siedmioletnim chłopcu. Po wysłuchaniu tej historii, ze smutkiem stwierdził, że niestety nie pamięta zdarzenia, ale cieszy się, że Marc spotkał wtedy Jamesa Bonda.

Po nagraniu, zdarzyło się coś niebywałego. Zrobił to w taki sam sposób jak przed laty.

Mijając Marca w korytarzu Moore, zatrzymał się i unosząc w charakterystyczny dla siebie sposób brew, powiedział:

„Oczywiście, że pamiętam o naszym spotkaniu w Nicei. Ale nie mogłem o tym mówić przy kamerzystach. Niektórzy z nich mogli pracować dla Blofelda”

Te słowa sprawiły Marcowi tyle samo radości, co wtedy na lotnisku, gdy był chłopcem.

Zachowanie Rogera Moore’a potwierdza, że był on wspaniałym człowiekiem, którego na zawsze zapamiętamy ze szklanego ekranu, a dzięki wpisowi wiernego fana widzimy, że był świetnym „agentem” zarówno w filmie jak i w życiu.

Roger Moore przegrał niedawno walkę z rakiem, odchodząc w wieku 89 lat.

Takich ludzi jak on będzie nam będzie brakować.

Spoczywaj w pokoju.

Źródło: facebook