Podjechała pod akademik i wysiadła z samochodu. Oni już tam byli.
20-letnia Jordan Dinsmore pewnym krokiem szła w kierunku drzwi, kiedy została zaatakowana. Siłą wciągnięta z powrotem do swojego samochodu. Porywacze przystawili jej broń do głowy i kazali prowadzić. Zabrali pieniądze i dokumenty. Grozili śmiercią i gwałtem.
Mimo dramatycznej sytuacji, Jordan starała się zachować spokój. Jej matka cudem uniknęła gwałtu, gdy była nastolatką. Zawsze więc uczulała Jordan na podobne sytuacje.
Nie było łatwo myśleć logicznie w tych okolicznościach. Była sparaliżowana strachem, ale w głowie kołatały jej się słowa matki:
„W sytuacji zagrożenia, nie możesz dopuścić żeby znaleźć się z napastnikiem sam na sam, w ustronnym miejscu, z dala od ludzi. Twoje szanse będą wtedy żadne. Będziesz zdana tylko na siebie i nie wystarczy ci sił, by się uwolnić.”
Jej matka wiedziała co mówi, bo sama przez to przeszła. Jordan poczuła, że z każdą chwilą jej szanse maleją. Nie wiedziała, czy jadą w konkretne miejsce, czy tylko szukają jakiegokolwiek, gdzie nikt ich nie zobaczy. Nie miała więc chwili do stracenia.
Gdy przejeżdżali przez ruchliwą ulicę i zobaczyła przechodniów, jednym ruchem otworzyła drzwi i wyskoczyła z samochodu.
„W głowie słyszałam tylko: Zrób to! Zrób to!”
Jordan przetoczyła się kilkakrotnie po chodniku, ale po chwili wstała. Ktoś do niej podbiegł i udzielono jej pomocy. Samochód z napastnikami, bez kierowcy, pojechał kawałek dalej. Udało się zatrzymać porywaczy.
„Żałuję, że nie widziałam ich min, kiedy wyskoczyłam z auta”
Matka Jordan powiedziała potem dziennikarzom:
„Mów dzieciom wszystko, co uważasz za istotne, żeby je ochronić. Dziel się swoimi doświadczeniami. Myślisz, że one nie słuchają, ale tak nie jest. Gdy znajdą się w analogicznej sytuacji przypomną sobie i to może je uratować.”