Kamil Durczok po wyjściu z sądu drżącym głosem prosi by nie zasłaniać jego wizerunku i przeprasza

Znany dziennikarz Kamil Durczok od piątkowego popołudnia przebywa w areszcie za spowodowanie kolizji podczas prowadzenia po alkoholu.

Swoim BMW X6 jadąc w stronnę Katowic na trasie A1 w okolicy Piotrkowa Trybuunalskiego uderzył w pachołki rozgraniczające pasy jezdni.

Auto zostało odholowane, a 51-latek trafił do aresztu, gdzie miał zostać do czasu, kiedy będzie mógł zostać przesłuchany. Miał bowiem 2,6 promila alkoholu we krwi.

Noc spędził w policyjnym areszcie. Miał zostać przesłuchany w areszcie, ale jeszcze nie był całkowicie trzeźwy.

W poniedziałek Kamil Durczok usłyszał dwa poważne zarzuty.

Pierwszy dotyczy sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, którego dopuściła się osoba będąca w stanie nietrzeźwości. Grozi za to kara od 9 miesięcy do 12 lat więzienia. Drugi zarzut to kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości. Może grozić za to kara do dwóch lat pozbawienia wolności.

Prokuratura wnosiła także o zatrzymanie dziennikarza w areszcie. Sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury, o czym z satysfakcją opowiadali pełnomocnicy dziennikarza. Sąd orzekł jedynie 15 tys. złotych poręczenia majątkowego i postanowił, że Kamil Durczok będzie odpowiadał z wolnej stopy.

Adwokaci stoją na stanowisku, iz całkowicie bezpodstawny jest pierwszy z zarzutów, natomiast drugi jest oczywisty i bezdyskusyjny. Nie wykluczają także, że ich klient dobrowolnie podda się karze, jeśli będzie do tego stosowna wola prokuratury.

Głos zabrał także sam dziennikarz

Z pewnością nie było mu łatwo spojrzeć w twarz za pośrednictwem reporterów swoim czytelnikom, widzom i wszystkim, dla których przez lata pracy budował wiarygodność i zaufanie.

Wyraźnie poruszony przepraszał wszystkich, a przede wszystkim swoich bliskich.

„Ja w tej sytuacji chcę powiedzieć jedno. Bardzo, bardzo wszystkich przepraszam. Wszystkich tych, którzy we mnie wierzyli. Wszystkich tych, którzy mi ufali. To są dla mnie bardzo, bardzo trudne dni. Mam pełną świadomość, że to, co się wydarzyło jest karygodne absolutnie. Ani przez moment nie zaprzeczałem faktom, które zgromadziła w tej sprawie i policja i prokuratura. Pozostaje mi przeprosić i moich widzów i internautów i czytelników i tych – jak mówię, którzy mi ufali, ale przede wszystkim chciałbym przeprosić moich najbliższych, bo zostali narażeni na infamię i cierpienia, na które w najmniejszym stopniu nie zasłużyli.”

Po tych słowach powiedział, że nazywa się Kamil Durczok i prosił dziennikarzy, by nie zasłaniali jego wizerunku.

Jak koledzy po fachu komentują sprawę?

Hanna Lis ostro wypowiedziała się na ten temat:

Źródło i fotografia tytułowa: twitter.com/ TVPINFO