Kierowca autobusu warszawskiej linii 140 w osobliwy sposób potraktował zasady bezpieczeństwa.
Na dworze panował 30 stopniowy upał. Na przystanku Dworzec Wileński do autobusu ze stosunkowo niewielką ilością pasażerów, wsiadła matka z dzieckiem w wózku.
Mimo, że wszyscy już wsiedli kierowca nie zamyka drzwi i nie odjeżdża. Nagle zrywa się gwałtownie z siedzenia i zirytowany karze kobiecie z wózkiem wysiąść.
Pasażerowie nie rozumieją, pytają o powód.
Kierowca odpowiada, że dwa wózki już są w środku i nie może być trzeciego. Matka protestuje, pasażerowie proszą, uzasadniają, że autobus jest prawie pusty i nikomu dodatkowy wózek nie przeszkadza.
Kierowca jest jednak nieugięty. Nie ciągnie dyskusji, mówi, że nie odjedzie dopóki kobieta nie wysiądzie. Wraca na miejsce i rzeczywiście nie odjeżdża. Po kilku minutach bezradna kobieta nie chcąc zatrzymywać innych pasażerów decyduje się wysiąść, mimo, że na kolejny autobus musi czekać ponad pół godziny z małym dzieckiem w trzydziestostopniowym upale.
Oburzeni pasażerowie uważają, że to skandal!
Kiedy sprawa trafia do mediów, dziennikarze proszą ZTM o wyjaśnienie w tej sprawie.
Rzecznik odpowiada:
Nie chcemy się wypowiadać o tej konkretnej sytuacji. Regulamin ZTM nie precyzuje ile można jednorazowo przewozić wózków. Jednak w homologacji danego modelu autobusu może być takie ograniczenie. To kierowca decyduje czy dodatkowy wózek nie będzie stwarzał zagrożenia dla pasażerów. A przede wszystkim czy dziecko przewożone w tym wózku będzie bezpieczne – mówi Michał Grobelny rzecznik warszawskiego ZTM. – W takich sytuacjach zapraszamy do kontaktu z nami i opisania szczegółowo problemu. Wtedy jesteśmy w stanie ustalić czy w tym konkretnym przypadku kierowca podjął dobrą czy złą decyzję – dodaje rzecznik.
Jak sądzicie kierowca dbał o bezpieczeństwo, czy bezsensownie się upierał?
Swego czasu poznańskie MPK przeprowadziło testy zachowania się wózka z dzieckiem w czasie hamowania. Wyniki nie były pocieszające. Testy możecie zobaczyć TU.