Rodzice przywykli do darmowych podręczników w szkołach podstawowych mogli przeżyć szok, gdy zostawszy rodzicem licealisty przyszło im zakupić szkolną wyprawkę dla swojego pierwszaka.
Paragon opiewający na kwotę niemal tysiąca złotych opublikowała Dorota Zawadzka na facebooku.
Grozy dodaje fakt, że są na nim wyłącznie podręczniki, a wyprawka szkolna, którą rodzice otrzymują od państwa, która miała pokrywać koszty wynosi 300 zł.
Tego wydatku niestety nie da się ominąć. Starsze roczniki mogą kupić podręczniki używane, podobnie będzie także w przyszłym roku.
Ale zeszłoroczni ósmoklasiści, którzy są ofiarami reformy, oprócz chaosu, dezinformacji, podwójnego rocznika, strajków i nauki na zmiany, muszą dodatkowo ponieść jeszcze ten koszt reformy. Idą oni bowiem innym programem nauczania i ich podręczniki trzeba było napisać na nowo.
Dziennik Gazeta Prawna wyliczył, że na najbardziej podstawową wyprawkę szkolną dla licealisty rodzice wydają około 1700 zł.
Gdyby chociaż ta reforma miała większy sens i czemuś służyła – denerwują się rodzice.