Alison i Josh poznali i zakochali się w sobie na studiach. W 2000 roku wzięli ślub i zapragnęli powiększyć rodzinę. Początkowo planowali dwójkę dzieci… ale plan uległ zmianom.
Jako pierwsza urodziła się Abby (11 l.), następnie Jack (9 l.) i Isabel (8 l.). Później do rodziny dołączył Micah (5 l.) ich pierwsze adopcyjne dziecko. Allison znów zaszła w ciążę i urodziła się Julia (3 l. ). W stosunkowo niedługim czasie ich rodzina powiększyła się znacznie bardziej niż zakładali na początku swojego małżeństwa i oboje byli bardzo szczęśliwi z tego powodu.
30. października 2015 roku, w dniu 38. urodzin Allison dostałą niespodziewany telefon. Ich przyjaciółka i jednocześnie adwokat adopcyjny przekazał im niesamowite wieści. Tak Allison wspomina tą rozmowę:
,,Powiedziała, że pamięta nasze rozmowy o ewentualnej chęci ponownej adopcji. Podzieliła się, że wie o kobiecie mającej urodzić dziecko, dla którego szuka rodziny adopcyjnej. Zadzwoniłam do męża by o tym porozmawiać, a on zamiast typowego dla siebie logicznego, dokładnego procesu podejmowania decyzji, zawołał: „ Oczywiście! To jest wyraźna odpowiedź na nasze modlitwy.”
Gdy para dostała telefon, że matka dziecka zaczęła rodzić, szybko się spakowali dzieci i najpotrzebniejsze rzeczy do samochodu i wyruszyli w 10-godzinną podróż do Duke University Hospital w Durham w stanie Karolina Północna. Ponownie zadzwonił ich prawnik i zapytał czy Josh ma obie ręce na kierownicy, bo zmierzała znów coś niesamowitego im powiedzieć.
Okazało się podczas padania USG, że tamta kobieta spodziewała się DWÓJKI dzieci!
,,Zawsze mam problem by opisać emocje jakie nam towarzyszyły w tym momencie. To było coś na pograniczu zachwytu, przytłoczenia, przerażającej radości”
– opowiada Allison.
Gdy emocje nieco opadały, znów zadzwoniła ich przyjaciółka, ale tym razem jej ton głosu był zupełnie inny, to co usłyszeli złamało im serce:
,,Przykro mi to powiedzieć, właśnie zamierzają wykonać nagłe cięcie cesarskie i lekarze podejrzewają, że dziecko tego nie przeżyje.”
Miliony myśli przeszły przez ich głowy przez następne dwie godziny jazdy do szpitala. Gdy w końcu tam dotarli poznali małego ale zdrowego chłopca, tulonego przez pielęgniarki na piętrze poporodowym. Na intensywnej terapii leżał malusi, nieco ponad 1-kilowy skarb. Wkrótce para dowiedziała się, że dziewczynka urodziła się bez mózgu.
Lekarze ze współczuciem patrzyli na nich i powiedzieli „ Nie musicie jej zabierać. Wiemy, że nie pisaliście się na to”. Stojąc z dwóch stron inkubatora, małżonkowie zgodnie powiedzieli:
,,To jest nasza córka”.
Cała rodzina spędziła następne 3 tygodnie przy dziewczynce, przytulając ją, śpiewając, płacząc, modląc się. Gdy jej stan się ustabilizował, szpital zapewnił transport medyczny by przewieźć ją do Szpitala Dziecięcego w mieście, w którym mieszkała rodzina.
Ostatecznie, po 44 dniach w szpitalu, Ava Leigh Lewis mogła zostać zabrana do domu, do swojej rodziny.
,,Zdecydowanie, że Ava będzie naszą córką była jedną z najtrudniejszych a jednocześnie najłatwiejszych decyzji jakie kiedykolwiek podjęliśmy”
– opowiadają małżonkowie.
,,Bardzo często mamy wizyty z hospicjum i o ile pokochaliśmy nasze pielęgniarki to ich wizyty przypominają nam, że życie Avy na tym świecie zakończy się szybciej niż byśmy tego chcieli. Rozmawiamy o tym otwarcie z dziećmi. Oni wiedzą, że Ava będzie żyła znacznie krócej niż ktokolwiek z nas by chciał tego dla niej. Ale one wiedzą, że mamy bardzo dużo miłości do przekazania w krótkim czasie”.
Jest tak wiele niesamowitych fragmentów historii tej rodziny. Ten ogrom miłości i siły jaka w niej drzemie jest zadziwiająca. Poświęcenie i bezwarunkowa miłość jaką okazali temu maleńkiemu dziecku jest poruszająca.
Są ludzie którzy mają złote serca… Zobacz podobną historię dziewczynek które swoją rodzinę znalazły na drugim końcu świata: Rodzice wyrzucili ją na śmietnik, gdy została znaleziona…