Mam 38 lat, nie chcę dzieci. Obawiam się, że będę żałować, że się nie zdecydowałam…

Za dwa lata skończę 40 lat i nie mam pojęcia, czy muszę, czy chcę urodzić dziecko.

Mieszkam sama, rozwiodłam się z mężem 7 lat temu, myślałam, że spotkam kogoś, założę rodzinę, ale coś zawiodło.

W sumie nie narzekam na swoje życie – mam rodziców, przyjaciół, niezłą pracę i stabilne dochody.

Nie mogę powiedzieć, że bardzo tęsknię za moim dzieckiem – wydaje mi się, że i tak mam coś do zrobienia, bez wychowywania dzieci.

Ale czasami przychodzą mi do głowy myśli – a jeśli coś się zmieni, poczuję to pragnienie, właśnie wtedy, gdy będzie za późno? Rodzice nie będą żyć wiecznie, a potem co? Czy na starość zostanę sama?

Czasami myślę, że może urodzę, ale wtedy nachodzą mnie myśli, że to taka przytłaczająca odpowiedzialność, że od razu znika to pragnienie.

Poza tym nie ma przy mnie ukochanego mężczyzny, który mógłby stać się troskliwym i kochającym ojcem.

A samej wychowywać dziecko w tym trudnym czasie, bardzo trudnym i strasznym?

Nie chcę mieć dzieci, teraz, kiedy mam 38 lat, wiem to na pewno. Czasem myślę, że większą przysługę oddałabym światu nie rodząc niż rodząc dziecko. I tak nasza planeta jest już przeludniona.

Rodzice oczywiście marzą o wnukach i żałują, że nie mam dzieci. Mają jednak dość własnych problemów, zdrowie już nie to, oni nie mogliby mi pomagać.
Dzieci muszą wychowywać matka z ojcem, a nie dziadek z babcią, inaczej zmienia się znaczenie tego wszystkiego.

Poza tym, szczerze mówiąc, nie czuję w sobie żadnej szczególnej sympatii dla dzieci. Jako gość u przyjaciół mogę bawić się z ich maluchami, ale żebym nie pozwalała wyrwać ich ze swoich rąk – tak nie jest.

Może instynkt macierzyński budzi się później, po porodzie?

A może wcale nie musi, a dziecko stałoby się dla mnie ciężarem?

Jednym słowem, więcej mam pytań niż odpowiedzi.

Ciekawie byłoby usłyszeć opinie na ten temat.

Ewelina, 38 lat