Mam dreszcze zawsze gdy słucham tego utworu. Piękne

Wielki facet o gołębim sercu, który potrafił rozkleić największego twardziela. Gdyby żył miałby dziś 62 lata.

Stał się symbolem Hawajów, znany ze swojego przeboju wszech czasów pt.: „Somewhere over the rainbow”.

Wydany po jego śmierci oficjalny teledysk do piosenki osiągnął ponad miliard wyświetleń na Youtube.

Piosenka zakotwiczyła się w głowach słuchaczy (w oryginale zaśpiewana przed Judy Garland w „Czarnoksiężniku z krainy Oz”), ponieważ latami była tłem reklam, filmów czy seriali, ale mało kto kojarzył to subtelne, niezwykłe wykonanie ze wspaniałym wrażliwcem imieniem Israel Ka’ano’i Kamakawiwo’ole.

Na Hawajach nazywaną go „Maną” co oznacza najczystszą najprostszą i najpiękniejszą energię, bo właśnie taka płynie wprost z jego niezwykle delikatnego, a zarazem przejmującego wykonania.

Nic więc dziwnego, że po śmierci muzyka – 26 czerwca 1997 roku – został on pochowany z największymi honorami, a wyspa zamarła i wszyscy głęboko przeżywali żałobę narodową.

Israel zmarł w wieku 38 lat w wyniku chorób układu krążenia i oddechowego wywołanych otyłością, w szpitalu w Honolulu. W dniu śmierci ważył ponad 343 kilogramy.

Jego ciało zostało wystawione na widok publiczny, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej ani nigdy potem, w czasie pogrzebu osoby niebędącej najwyższej rangi urzędnikiem państwowym.

Prochy rozsypano na Oceanie Spokojnym, a fragmenty ceremonii pogrzebowej znalazły się w pośmiertnie wydanym teledysku to piosenki.

Posłuchajmy raz jeszcze tego niezwykłego wykonania: