Marzyła o letnim domku. Gdy mąż zaczął budowę była przerażona, ale kiedy skończył popłakała się

Marzymy o domu, a kiedy już go mamy to zaczynamy rozumieć, że pracy nigdy w nim nie zabraknie. Zawsze jest coś do zrobienia i kiedy jest się w domu nie ma czasu odpocząć.

Niektórzy mają tak, że nie potrafią się zrelaksować, gdy widzą, że tyle jeszcze jest rzeczy do zrobienia. Teani Parker właśnie taka była. Stała się nieustannie zmęczona i zrzędliwa.

Jej mąż Alan był człowiekiem czynu i kiedy rozpoznawał problem chciał znaleźć rozwiązanie. Słysząc kolejny raz narzekania sfrustrowanej żony, rozwiązał temat jak umiał najlepiej.

Choć właściwie nie rozumiał o co chodzi jego żonie, zakasał rękawy i zabrał się do pracy z nadzieją, że jego pomysł rozwiąże problem.

Nie pisnął ani słowa o tym co planuje. Teani wściekała się nawet, że zbija kolejną szopę na narzędzia. Alan nie zaprzeczał tylko niewzruszenie pracował dalej.

Alan wziął wolny dzień i wykorzystał czas kiedy Teani miała po południu dużo obowiązków poza domem. Wiedział, że w czwartki wraca późno. Więc miał czas dokończyć pomysł bez jej wtrącania się.

Alan wymyślił, że skoro Teani nie potrafi się zrelaksować w ich domu, który jest dla niej miejscem, gdzie czuje presję, że ciągle ma coś do zrobienia stwierdził, że potrzebuje swojej własnej przestrzeni. Na tyle małej i jej własnej, by była miejscem gdzie może bez frustracji pobyć sama ze sobą, ze swoimi ulubionymi książkami, ręcznymi pracami, gdzie będzie mogła złapać oddech i chwilę wytchnienia od codziennych obowiązków.

Nie wiem ilu mężów byłoby w stanie tak właściwie odczytać komunikaty, których może żona sama dokładnie nie rozumiała, wymyślić i zrealizować w tak szybkim czasie przedsięwzięcie, ale Alan był.

I jego inicjatywa przeszedła najśmielsze oczekiwania Teani.

Kiedy zobaczyła i zrozumiała co dla niej zrobił, rozpłakała ze wzruszenia.

„Ten domek był dziełem miłości, ile serca w to włożył mogłam zobaczyć, kiedy był gotowy” – napisała potem Teani, gdy na stronie Hometalk, gdzie pochwaliła się swoim 15 metrowym domkiem.

I choć Teani wniosła do niego meble i dekoracje, to Alan dobrze wiedział, że w ich wspólnym domu nie mogła zrealizować swoich marzeń o słodkich, kobiecych kolorach i dodatkach.

Dlatego pomalował domek na pastelowe kolory, żeby dać jej możliwość urządzenia wnętrza tak jak lubi, w romantycznym stylu Shabby Chic.

Zadbał o klimatyzator, by było jej przyjemnie w gorące dni i piecyk, by mogła ogrzać swoją jaskinię. Zamontował wielkie drzwi, które wpuszczą dużo światła. Pomógł w zamontowaniu wyposażenia.

Teani nazywa domek swoim azylem.

Kocha tę swoją przestrzeń i wzrusza się za każdym razem, kiedy wspomina dzień, w którym okazało się, że Alan nie buduje szopy na narzędzia, ale maleńki domek dla niej. Domek, w którym będzie mogła schronić się przed światem, naładować akumulatory i odprężyć, gdy będzie czuła się przytłoczona zmartwieniami lub obowiązkami.

„Uwielbiam kłaść się na kanapie pisać, czytać dobrą książkę lub surfować po Internecie. Tu mogę się zrelaksować.”

Musicie przyznać, że Alan to fajny facet i mąż. Która z nas nie chciałaby mieć takiej przestrzeni, przeznaczonej tylko i wyłącznie dla siebie? I co najważniejsze, która nie chciałaby, żeby to on sam na to wpadł i zrobił dla kochanej kobiety…

Taka mała rzecz, a dała tyle radości.