Mąż całe życie kontrolował wygląd żony. Po jego śmierci zmieniła się nie do poznania

Małżeństwo wymaga wielu kompromisów. Życie z kimś zmusza nas do wypracowania wspólnego stanowiska na różne sprawy, po to by codzienność była łatwiejsza.

Czasem jednak bywa, że to jedno z partnerów dostosowuje się do drugiego dla świętego spokoju. Niestety odbywa się to kosztem własnych potrzeb, pragnień czy upodobań.

O ile z jednych zrezygnować łatwiej o tyle, inne bywają dużym poświęceniem.

Charlotte Guttenberg musiała zdusić w sobie potrzebę wpływania na własny wygląd. Mąż wymagał od niej, że będzie wyglądać nobliwie i skromnie. Nie znosił wszelkiej ekstrawagancji i zwracania na siebie uwagi. Szczególnie, gdy ta kwestia dotyczyła jego żony.

Charlotte poddała się jego oczekiwaniom, choć ją to unieszczęśliwiało. Nawet po śmierci męża słyszała w głowie jego krytyczny głos i opinie na temat wyglądu, które powtarzał jak mantrę.

Charlotte postanowiła odzyskać własną tożsamość.

Zapragnęła przyjrzeć się własnym, przez lata tłumionym potrzebom i stać się sobą.

W końcu w głowie kobiety namalowała się jej własna postać, która powiedzieć, że odbiegała od wizji męża to jak powiedzieć „podoba mi się”, podczas gdy zaparło nam dech z zachwytu.

Charlotte nie tylko zrzuciła z siebie wizerunek nobliwej damy. Zmieniła fryzurę, wymieniła garderobę na nową.

Pierwszy krok

Na pięćdziesiąte siódme urodziny postanowiła zrobić sobie tatuaż.

Wybrała wzór z motylem na klatce piersiowej. W ten sposób chciała uczcić swoją nowo odzyskaną wolność.

To był przełom. Charlotte dopiero wtedy poczuła siebie.

Zapłonęła miłością do tatuażu. Po 12 latach od zrobienia pierwszego, tatuaże pokrywają niemal całe jej ciało. Znalazła się nawet w Księdze Rekordów Guinnessa, jako Najbardziej Wytatuowana Seniorka.

Myślę o sobie, jako o chodzącej galerii sztuki

Dziś ciało 69-letniej Charlotte jest pokryte tatuażami w 91,5 %. Ale nie chodzi tylko o względy estetyczne. W każdej rozmowie mówi:

Każdy tatuaż ma dla mnie jakieś znaczenie. Wszystkie układają się w jedną historię

Nowa miłość, wspólna pasja

Charlotte uważa, że tatuaże bardzo ją zmieniły. Otworzyły na ludzi, pozwoliły poczuć się jej dobrze we własnym ciele. Pasja tatuowania pomogła jej znaleźć nową miłość Chucka, który tak wspomina ich spotkanie:

Pewnego wieczora byłem w salonie tatuażu i artyści zapytali mnie czy jestem zajęty. Powiedzieli, że właśnie robią pewniej kobiecie duży tatuaż na nodze i zapytali czy nie mógłbym z nią porozmawiać, żeby odwrócić jej uwagę od bólu. Zgodziłem się, więc przez dwie godziny trzymałem ją za rękę i gadałem o głupotach

Życie Charlotte zmieniło się diametralnie

Po śmierci byłej rekordzistki ona postanowiła być ambasadorką sztuki tatuażu. Oboje z Chuckiem choć nie mają już miejsc na nowe, pozostają wierni swojej miłości do siebie i do tatuaży. Są zapraszani na spotkania i konwencje na temat sztuki tatuażu.

Tatuaż jest piękną, starożytną formą sztuki, a szacunek dla każdego człowieka powinien dotyczyć też tego w jaki sposób chce ozdabiać swoje ciało. Jestem szczęśliwa mogąc wreszcie wyrażać siebie w pełni.

Historia Charlotte pokazuje, że w ludziach drzemią zupełnie niespodziewane pokłady. I choć czasem wydaje nam się, że rezygnujemy w partnerstwie z drobnych rzeczy, mogą one zupełnie nas nieświadomie zmieniać i być może bylibyśmy zupełnie innymi osobami.

Mąż Charlotte musi się przewracać się w grobie widząc nowy wizerunek żony…

Źródło i fotografie: youtube