Na poniedziałek kobiety szykują wielką akcję. Polacy będą wkurzeni

Niewiele osób chyba ma złudzenia, że reakcja na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego była dla partii rządzącej zaskoczeniem.

Niektórzy nawet są skłonni uważać, że zrobiono to celowo, by odwrócić uwagę, albo powiedzieć ludziom, że to oni są winni wzrostowi zachorowań.

Tak czy inaczej dociśnięcie gardeł kobietom sprawiło, że poziom bólu i frustracji stał się nie do zniesienia. I ten gniew musiał znaleźć ujście.

Ponad 60 % Polek i Polaków chce liberalizacji ustawy aborcyjnej, a ponad 80 % nie zgadza się z orzeczeniem Trybunału. Czy jednak władzę to obchodzi?

Skądże, władza wie lepiej gdzie jest moralność i czyje sumienie jest lepsze.

Podczas, gdy szybko zmienia się perspektywa, gdy sprawa dotyczy ich żon i sióstr.

Władza ma publiczną telewizję, która zakłamuje rzeczywistość i policję, która chroni wybrańców narodu. I wydaje na to publiczne pieniądze, podczas, gdy dramatycznych historii w niezorganizowanej, niedofinansowanej służbie zdrowia jest coraz więcej.

I cała ta awantura o kilkaset zabiegów aborcyjnych w skrajnie dramatycznych przypadkach rocznie, podczas gdy szacuje się, że Polki dokonują ich rocznie około 100 tys. aborcji!

I nikt tak naprawdę nie chciał tego kompromisu, bo to żaden kompromis nie był, ale nikt też nie chciał niepokojów społecznych, które były łatwe do przewidzenia, a w takim momencie wywolanie ich wydaje się szczególnie cyniczne.

Strajk Kobiet trwa.

Jak to się wszystko skończy? Wydaje się, że kobiety, które zabrały głos nie dadzą go sobie łatwo odebrać. Stanowią większą część społeczeństwa, w ogólnej liczbie ludności Polski kobiety stanowią prawie 52 proc. i na 100 mężczyzn przypada ich 107, a to wciąż faceci w garniturach, a nawet w sukienkach wiedzą lepiej co dla nich dobre.

Są zdesperowane i przestały być miłe. Sięgną po środki, które są im dostępne. Choć wielu się to nie podoba, były dziś w kościołach, a jutro zablokują ulice. We środę odejdą od swoich zajęć.

No women no kraj – brzmiał jeden z napisow na plakatach strajkowych

Blokada ulic rond, parkingów – ma się rozpocząć w poniedziałek o godzinie 16:00.

Ludzie będą wściekli – krzyczała przez głośnik jednak z inicjatorek protestu Marta Lempart – ale nie mamy innego wyjścia!

W środę nie idziemy do pracy! Skoro to państwo nie działa, to przestanie działać – mówiła Lempart podczas protestu w Warszawie.