Ten słodki filmik jest przykładem tego, że nie zawsze można wierzyć we wszystko. Zaledwie trzy osoby były świadkami tej sceny, która nabrała niewyobrażalnych rozmiarów negatywnych emocji i hejtu.
Na filmie widzimy jak niedźwiedź polarny głaszcze psa Husky, który jest przywiązany. I byłaby to urocza scena gdyby nie to, że osoba, która ją opublikowała napisała pod filmem, że w chwilę potem niedźwiedź pożarł psa żywcem.
Internet obiegł filmik na którym niedźwiedź bawi się łapą – kością psa.
Nakręciło to tytuły i komentarze o nieprawdopodobnej skali. Ludzie dostrzegli to, że pies był przywiązany i nikt nie widział już uroczej sceny.
Tymczasem prawda okazała się całkiem inna
Zostały zaalarmowane instutucje i posypały nienawistne słowa w kierunku osób, które mogły do tego dopuścić. Wtedy pojawiła się dopiero wypowiedź Alix Michaels, która pracowała wtedy jako przewodnik i była tam z dwoma klientami firmy turystycznej.
Wyjaśniła, że zarówno niedźwiedź jak i pies (nie Husky) są cali i zdrowi. Scena została zarejestrowana w sanctuarium dla zwierząt niedaleko miasta Churchill. Znajduje się tam ostatnie 50 psów, zagrożonego gatunku eskimoskich psów kanadyjskich. Psy są wiązane dla ich bezpieczeństwa na bardzo długich łańcuchach. Zajmuje się nimi Brian Ladoon i fundacja Eskimo.
Brian Ladoon poświęcił ponad 40 lat na ratowanie i ochronę kanadyjskiego Eskimo Dog przed wyginięciem. W 1976 roku założył kanadyjską fundację Eskimo Dog, aby tworzyć świadomość i chronić rasę oraz jej kruche środowisko. Jego twórczość została zaprezentowana w filmie dokumentalnym „Ostatnie psy zimy” i występowała na wielu międzynarodowych festiwalach.
Sytuacja ze zjedzeniem psa rzeczywiście się zdarzyła, ale nie tego psa i nie tego niedźwiedzia z powyższego filmiku. W naturalnych warunkach także by się to zdarzyło. Brian za wszelką cenę stara się utrzymać psy w ich środowisku.
Władze prowincji Manitoba dokładnie sprawdziły czy na terenie sanctuarium nie doszło do żadnych nadużyć.
Brian poświęcił im życie, a stal się obiektem bezpretensjonalnych napaści z powodu anonimowo rzuconego w internecie oszczerstwa. Spowodowało ono, że fundacja straciła sponsorów i Brian musiał na nowo zdobywać ich zaufanie.
Wiele osób w dobrej wierze udostępniało i filmik, który miał być dowodem na to, że psu stała się krzywda, nieświadomie przyczyniając się do tego, że omal nie straciły prawdziwej opieki jaką mają.
Cała sytuacja nie jest jednoznaczna, ponieważ nikt nie widzi rozwiązania problemu zakończenia gatunku psa arktycznego.
Brian musiał karmić okoliczne niedźwiedzie, by więcej nie zagroziły żadnemu psu i udawało mu się to. Do jego śmierci w sierpniu 2018 roku, oprócz jednego, nie doszło do żadnego incydentu.
Każdego lata niedźwiedzie wychodzą na brzeg z Zatoki Hudsona i czekają, aż lód uformuje się ponownie jesienią, aby mogli ponownie polować na foki.
Zamiast strzelać do niedźwiedzi, które zbliżają się do jego psów, Brian opracował sposób koegzystencji.
Odkrył, że większość niedźwiedzi jest ciekawska i przyjaźnie nastawiona. Podobnie jak psy. Odkrył, że może wystawiać psy i pozwalać niedźwiedziom i psom bawić się. A dokarmiając niedźwiedzie ma pewność, że z głodu nie pokuszą się na psy.
Mimo jego działań wielu przeciwników chce zamknąć psy w zoo i zakończyć działanie sanktuarium.
Z tą chwilą psy arktyczne przestaną istnieć w swoim naturalnym środowisku.
Warto zobaczyć (można włączyć napisy i tłumaczenie automatyczne)