Przeżycie zdrady ukochanego i uporanie się z tym pozostając najlepszą matką dla swoich dzieci, nie jest łatwe.
Czy na świecie są prawdziwi mężczyźni?
„Mój mały, ale poukładany i przytulny świat runął jak domek z kart. Miałam wtedy 34 lata. Wydawało mi się, że mam wszystko: wygodny dom i cudowną rodzinę i nagle to wszystko stało się kłamstwem, porażką i upokorzeniem.
Mąż złożył pozew o rozwód, mieszkając ze mną w tym samym domu, uśmiechając się do mnie i dzieci przy obiedzie. Wezwanie z ustaloną datą rozprawy po prostu przyszło listem poleconym.
„Chciałem wam powiedzieć dawno temu”, zawahał się, „będzie dobrze”. Mam dość kłamstw.
„Dokąd teraz pójdziesz”, szlochała moja matka, gdy dowiedziała się, że się rozwodzimy, „kto cię zechce z dwójką dzieci, bez pracy i domu?”
Lamenty mamy na temat mojego gorzkiego udziału zostały przerwane przez najstraszniejsze epitety i oskarżenia mnie: nie mogłaś, go zatrzymać, walczyć o rodzinę?
A o co tu walczyć? Z kim? Wszystko było z nami w porządku do dzisiejszego wieczora. A wieczorem zeszłam na dół, żeby sprawdzić skrzynkę pocztową.
– Nie ma co się płakać nad rozlanym mlekiem. – dziadek jęknął z wózka inwalidzkiego, – To nie koniec świata! Poradzisz sobie. Jesteś dorosła.
Ale mnie było słabo z przerażenia. Bo wcale nie widziałam sposobu na wyjście z nieszczęścia, które spadło na mnie.
„Nie ma potrzeby, abyś pracowała” – powiedział mój mąż 3 lata temu, kiedy zostałam ponownie wypisanay ze szpitala z moim 4-letnim synem: „nie jesteśmy biedni, zostań w domu, zajmij się nim. Przynajmniej dopóki nie pójdzie do szkoły.
I zostałam. Wychowywałam syna, zawoziłam starszą córkę na balet i do szkoły muzycznej. A teraz syn poszedł do szkoły, córka ma 14 lat, nie mam pracy, a mieszkanie, które należało do męża przed ślubem, muszę zwolnić za tydzień.
„Masz dom babci”, powiedział mąż, „Pomogę ci przewieźć rzeczy, możesz zabrać naczynia, sprzęt AGD, pralkę, lodówkę i co zechcesz”.
Och, dziękuję, mój hojny małżoneku. Oczywiście, że wzięłabym. I lodówkę i pralkę. Ale po co mi, do diabła, pralka w starym domu bez bieżącej wody.
Po śmierci babci, mama wzięła do siebie dziadka. Nikt nie chciał inwestować w ruderę, w tym mój mąż twierdząć, że po co skoro mamy wygodne mieszkanie, a dom służył tylko jako dom letni na ognisko czy grilla. Nawet tam nie nocowaliśmy, a teraz muszę w nim zamieszkać. Z dziećmi.
„Fu, śmierdzi stęchlizną”, skrzywiła się Nika, gdy weszła do domu. „Nie chcę tu mieszkać, chcę wrócić do domu”.
A on szybko spieprzył, żeby nie musieć wyjaśnić swojej córce, że to teraz jej dom. Tydzień później, po przyjeździe ze szkoły, Nika zaczęła pośpiesznie zbierać swoje rzeczy do torby.
„Mam prawo wyboru” – wykrzyknęła z pasją – „Będę mieszkać z tatą, nie będe się kąpać w misce”. Nie mogłaś zatrzymać ojca, dlaczego ja mam na tym cierpieć?
Nie zatrzymywałam mojej córki, a mój mały synek przytulił się do mnie jak zaniedbany wróbel i tulił z wszystkich sił swoimi słabymi rączkami.
Jak przeżyliśmy z synem pierwszą zimę w tym starym domu?
Wstawałam o 2 w nocy i szłam napalić w pieciu, aby było ciepło na przebudzenie Michasia. Przed wyjściem z domu, układaliśmy stos zamrożonego drewna na korytarzu, aby rozgrzało się i rozmroziło do wieczora.
Jak mówić o wiadrach, które razem z naszym synem ciągnęliśmy na sankach, aby zorganizować dzień „kąpieli”?
Jak mówić o tym, że alimenty na syna zostały orzeczone w minimalnej wysokości, a on nie zapłacił nawet tego?
Jak mówić o zarzutach matki:
– Od ciebie twoja córka uciekła do ojca i macochy, a ty siedzisz i nie robisz nic by wróciła do ciebie? Jaką jesteś matką? Jasne nie rób nic, a on odbierze Ci też Miśka.
„Nikt mnie nie odbierze”, mój poważny syn lat 8 zmarszczył brwi: „Nigdzie nie pójdę”. I nie pójdę do NIEGO. Nikę widuję w szkole.
A rok później zdarzył się cud! Mój dom znalazł się w strefie przesiedleń z powodu budowy szkoły w pobliżu. Władze miasta znalazły sposób na zapewnienie mieszkań, aby nowy budynek miał duży dziedziniec i boisko sportowe. Mój dom to była rudera, ale i tak należało się metr za metr.
„Mamo”, zawołała Nika, „mogę wrócić do ciebie”.
„Wróć córeczko”, odpowiedziałem po prostu.
I znowu, moja matka i przyjaciele zarzucili mi, że jestem miękka.
– Wybrała ojca i pozwoliłam jej zamieszkać z nim. Chciałam jej dobra. A mieszkanie mamy teraz nowe, czyste. Czy możemy znów żyć i nie smucić się?
Nika weszła z torbami i spuszczona głową. A potem po prostu wybuchnęła płaczem na progu. Łkała i szeptała niespójnie:
„Myślałam, że… on mówi o Tobie tyle złego, ale sam zdrajca… czy oni naprawdę chcieli byc razem?” Codziennie się kłócą. A wszystko jest zawsze moją winą. A jej córka cały czas płacze. I wciąż martwi się która z nas ma myć naczynia. A ta kobieta ciągle krzyczy, że dużo jem. I tato, co to za człowiek, że nigdy nie stanął po mojej stronie… Nie pozwalali mi nawet zadzwonić do mamy.
Pocieszałam moją młodą córkę, która po raz pierwszy spotkała się ze zdradą najbliższej osoby. Gładziłam ją po włosach, czekając aż skończy się deszcz dziecięcych łez.
Usiedliśmy więc na podłodze w korytarzu, wśród toreb, które mój były mąż przyniósł pod nasze drzwi. Który nawet nie chciał wejść do swojego syna.
„Mamo”, córka uniosła małą opuchniętą od łez twarz, która wciąż była twarzą dziecka, „czy naprawdę mężczyźni zawsze tacy są?” Czy naprawdę nie ma dobrych?
A potem Michaś odważył się zbliżyć do naszego wodospadu, który groził zalaniem sąsiadów z dołu. Przytulił nas obie naraz, o ile ośmioletni chłopiec miał dość rozpiętości ramion.
„Nie ma, mówisz prawdziwych mężczyzn?” – pytam córkę: – Cóż, o jednym wiem na pewno!
A nasz jedyny mężczyzna tylko chrząknął i skoncentrował się w ciężkiej torbie swojej siostry, mamrocząc coś pod nosem, próbując przedstawić czysto męski bas i wzgardę dla naszej płaczliwej natury:
Nie ma co się płakać nad rozlanym mlekiem. To nie koniec świata!
***
Minęło 10 lat. Michał ma zamiar wyjechać na misję pokojową. Dostał się na studia, ale zrezygnował z nauki, dopóki nie wróci. Syn nadal mieszka z matką, zdecydowanie odmówił kontaków z ojcem, nawet po tym, gdy ten rozwiódł się z drugą żoną.
Nika nie jest jeszcze mężatką, mówi, że nigdy nie znajdzie mężczyzny, któremu będzie umiała zaufać. Takiego na jakiego wyrósł jej brat.