Niektórzy uważają, że to czarny dzień dla internetu. Parlament Europejski przegłosował ACTA2. Dyrektywę o autorskich prawach pokrewnych, która nieodwracalnie zmieni losy internetu i znajdujących się w nim treści.
348 europosłów było za, 274 przeciw, a 36 wstrzymało się od głosu. Europoseł Krzysztof Kuźmiuk poinformował, że deputowani PiS głosowali przeciwko jej przyjęciu.
Właśnie PE w Strasburgu przyjął sprawozdanie Voss w sprawie ACTA2. Europosłowie Prawa i Sprawiedliwości głosowali przeciw.
— Zbigniew Kuźmiuk (@ZbigniewKuzmiuk) March 26, 2019
Przyzwyczailiśmy się do powiedzenia, że tam „gdzie nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze”.
I to jest prawda. Pozostaje jednak pytanie, o czyje pieniądze w danym wypadku chodzi, bo to jak się okazuje, w przypadku nowej unijnej dyrektywy Acta2, chodzi o interesy wszystkich.
Europa protestuje, w Polsce mało kogo to obchodzi. I jak się wydaje było to na rękę niektórym zainteresowanym grupom.
Ostatnio jednak media zdecydowały się rozpocząć kampanię na rzecz ACTA2, szukając społecznego poparcia dla tej sprawy.
Najpierw gazety wydrukowały listę celebrytów opowiadających się za nową dyrektywą. Wczoraj największe tytuły prasowe jak „Rzeczpospolita”, „Fakt”, „Gazeta Wyborcza” czy „Dziennik Gazeta Prawna” ukazały się bez zadrukowanej pierwszej strony wzmacniając kampanię promocyjną dla Acta2.
O co ta awantura?
O media. O prasę, o prawo cytatu, o wpływy z reklam, o udostępnianie treści i płacenie za nie.
Acta2 to poważniejsza sprawa niż nam się mówi.
O ile większość ludzi zgodziłoby się z postulatem ochrony praw autora i jego prawa do wynagrodzenia, o tyle koncerny medialne, chcą na tym ugrać więcej. Nie licząc się z tym, że w konsekwencji zmieni się oblicze internetu i ograniczy ludziom prawo do informacji.
Dziś informacją może dzielić się każdy. Nagłaśnianie spraw ważnych, leży w interesie każdego obywatela. To nie podoba się mediom, które zrzeszone w swoich organizacjach miałyby prawo same korzystać z informacji i kreować je w sposób dowolny. Dziś możemy każdą informację usłyszeć czy przeczytać z różnych punków widzenia, źródeł i wyrobić sobie własną opinię. Owszem prowadzi to do pewnego chaosu, ale szukać i dochodzić prawdy, przy odrobinie determinacji, można dziś w sposób nieograniczony. Tymczasem prasa chce powrotu do XX wieku, kiedy miała patent na kreowanie poglądów i wizji świata.
Z chwilą, gdy to internet zaczął być źródłem informacji, prasa straciła swoje wpływy i dochody.
Teraz używając sformułowań typu ochrona twórców, dziennikarstwa, autorów chce zablokować możliwość dzielenia się informacją.
Jak?
Otóż nakazem zawartym w prawie unijnym, który obliguje serwisy internetowe do wykupowania licencji, jeśli fragmenty z treści artykułów znajdą się na wallach lub wyszukiwarkach. A także do weryfikowania każdego wpisu pod kątem tego czy nie łamie praw autorskich!
Co to oznacza w praktyce?
Z pewnością nie to, co mówią nam koncerny medialne. Twierdzą, że oznacza to, że facebook, wykop czy google będzie płacił im za treści, a zwykły użytkownik nie. Czyżby?
Czy naprawdę wydawcy wierzą, że facebook za to wszystko zapłaci?
Mało prawdopodobne. Raczej wzmocni filtry, by treści z witryn medialnych nie ukazywały się na tablicach użytkowników. W tym fragmenty z informacji medialnych, cytaty, zdjęcia, memy. Wbrew pozorom zmieni to zasadniczo oblicze facebooka, który za każde udostępnienie czyjejś treści musiałby płacić autorowi.
Po prostu facebook w Europie będzie filtrował wszystko, wzmacniając cenzurę. Na tablicach zobaczycie tylko posty z wakacji waszych znajomych, o ile sami, jako autorzy tej treści zrezygnują z opłat. Wyszukiwarki także nie wyświetlą wam już fragmentów treści ze strony, bez opłacenia licencji.
Jakie będą tego konsekwencje?
Tak naprawdę nikt nie potrafi sobie ich wyobrazić, ponieważ nie wiadomo do końca jak zachowają się potentaci internetowi. Jeśli zechcą zawalczyć o swoje, ograniczą nam dostęp do jakichkolwiek informacji. Z internetu nie dowiemy się już niczego na temat polityki, bieżących wydarzeń, nie przeczytamy wiadomości z kraju czy ze świata.
Co wtedy zrobimy?
I tu jest właśnie to, o co chodzi wydawcom. Oni liczą, że zapłacimy za informacje. Bo chcąc czegoś się dowiedzieć będziemy musieli kupować papierową prasę lub wykupić płatny dostęp do internetowej wersji gazety.
Trudno dyskutować z prawem autora do jego dzieła. W przypadku utworu literackiego, czy muzycznego jest on twórcą. Natomiast informacja powinna być ogólnodostępna, a nie być uznana za dzieło. Dziś większość mediów może powiedzieć czy napisać o tej samej sprawie. W przyszłości ten, kto jako pierwszy podał informacje, będzie miał prawo zablokować do niej wszelki dostęp.
Więc jeśli czytacie teraz w artykułach prasowych, że tu chodzi o biedne gazety to w to nie wierzcie. Potentatom internetowym chodzi w tym przypadku o zyski, które może stracić, ale wydawcom także chodzi o pieniądze. Dodatkowo jednak gazetom w Europie zachciało się monopolu na informacje. O ile na świecie internet będzie taki jak dotąd, o tyle w Europie może zupełnie zmienić oblicze i cofnąć się w rozwoju do swoich początków kiedy musieliśmy wpisać w wyszukiwarkę adres witryny, żeby przeczytać artykuł. O ile oczywiście wydawca pozwoli nam na to zrobić za darmo, mając konkurencję jedynie w postaci kilku tytułów prasowych zrzeszonych w tej samej Izbie Wydawców Prasy.
Znając finansowe możliwości potentatów takich jak facebook czy google mogą oni stworzyć własne medialne koncerny, zastępując nam informacje od prasowych wydawców. Mówiąc kolokwialnie wydawcy mogą się na dyrektywie przejechać, ale my wszyscy jako użytkownicy stracimy na niej na pewno.
Dla przypomnienia
„Łączna jednorazowa sprzedaż wszystkich ogólnopolskich dzienników (w formie zarówno papierowej, jak i elektronicznej) to obecnie nieco ponad 600 tysięcy. I stopniowo spada – jeszcze kilkanaście lat temu było to ponad półtora miliona.
Dla porównania, liczba polskich użytkowników Facebooka czy YouTube to ok. 20 milionów. Z serwisów polskich – Wykop ma 9,5 mln użytkowników, CDA.pl – 5 milionów użytkowników, Chomikuj.pl – 3,5 mln, Demotywatory.pl – ok. 2 milionów, Joemonster.org – 1,5 mln, a Kwejk – ok. miliona.”