Samotnej matce grozi bezdomność. Za 38 000 zł sama zbudowała mały domek.

Rozwód to bardzo trudny moment w życiu. Kiedy małżeństwo 27-letniej Charlotte Sapwell rozpadło się konsekwencje były nie tylko emocjonalne.

Charlotte i jej synowie bardzo mocno przeżyli rozwód, ale wkrótce okazało się, że kłopoty dopiero się zaczynają. Charlotte nie pracowała odkąd urodziła synów. Zajmowała się domem i dziećmi. Dom, w którym mieszkali był na kredyt. Po rozwodzie kobieta otrzymała skromne alimenty nie pozwalające na zapewnienie potrzeb dzieci i spłacanie kredytu w wysokości 400 000 dolarów.

Charlotte z synami stanęła przed niebezpieczeństwem utraty dachu nad głową.

Nie mieli się gdzie podziać. Jedyna rodzina to dziadkowie Charlotte, mieszkający w małym, starym domu. Ale to właśnie dziadkowie pomogli 27-latce podjąć decyzję zbudowania własnego, małego domku.

Jedynym wsparciem fachowym był dziadek. Charlotte gospodyni domowa, która do tej pory w ważnych sprawach życiowych opierała się na mężu, podniosła rękawicę, którą rzucił jej los.

Sprzedała wyposażenie starego domu, wypożyczyła sprzęt i narzędzia i zakasała rękawy. Dziadek pożyczył jej część brakującą część pieniędzy. Domek mógł stanąć na działce dziadków. Przewidywany budżet wynosił 13 000 dolarów. Własnymi rękami, metodą prób i błędów podjęła trud budowy domu dla swoich dzieci.

Udało się. Własnoręcznie wybudowany domek stanął i udało się zmieścić w budżecie.

To bardzo skromny i mały domek. Składa się z kuchni połączonej z salonem, w którym śpi Charlotte, łazienki oraz sypialni chłopców.

Jest mały i skromny ale jest nasz. Nie muszę codziennie bać się czy nie zostaniemy bezdomni.

Długo musiałabym budować karierę. Szukać pracy, w której będę zarabiać więcej niż na początku, gruntować swoją pozycję, by codziennie nie bać się jej utraty. Na to pracuje się latami. Ja w tym czasie zajmowałam się moimi synami. Nie wiem ile czasu potrzebowałabym na to, by zbliżyć do pensji, która pozwoliłaby nam żyć na poziomie podobny do tego, na którym wcześniej żyliśmy.

Uznałam, że lepiej jest wybrać prostsze życie. Mamy małą przestrzeń ale postrzegamy ją zupełnie inaczej. Doceniamy każdy centymetr. Stawiamy na minimalizm. Nie gromadzimy rzeczy. Nie kupujemy dla przyjemności kupowania. I o dziwo jesteśmy szczęśliwsi….

Charlotte chce się dzielić zdobytym doświadczeniem. Małe domy to coś co jest odpowiedzią na potrzeby współczesnego świata. Wielu ludzi czuje się związanych i przytłoczonych pracą i wieloletnim kredytem.

Charlotte chce odpowiedzieć na te potrzeby. Zamierza otworzyć firmę budującą lub pomagającą w budowie małych domów. Chciałaby szczególnie wspierać w tym kobiety, szczególnie samotne, których sytuacje zna z własnego doświadczenia.

Jeśli doceniasz determinację Charlotte, podziel się ze znajomymi.