Pewien człowiek, doświadczył uporczywych i coraz częściej powtarzających się bóli brzucha.
Gdy do objawów dołączyło nieprzyjemne i uciążliwe swędzenie skóry udał się do lekarza.
Wykonano prześwietlenie. Kiedy lekarz zobaczył obraz z prześwietlenia nie mógł uwierzyć w ilość pasożytów, które zagnieździły się w jego ciele.
Jak się okazało przyczyną było zamiłowanie tego człowieka do sushi – jedzenia surowych ryb krojonych na plastry – sashimi.
Tą drogą można łatwo wprowadzić do krwiobiegu jaja pasożytów, z których rozwijają się dojrzałe formy tasiemca.
Najczęściej są one obecne w rybach słodkowodnych takich jak łosoś. Nie tylko zupełnie surowe ryb niosą za sobą takie zagrożenie. Niestety wędzone i marynowane również.
Liczne badania potwierdzają ryzyko ale moda na sushi nie zanika i cieszy się coraz większą popularnością.
Kiedyś surowe mięso ryb spożywali najbiedniejszy w krajach azjatyckich. Obecnie jest to pokarm luksusowy, uwielbiany przez dobrze sytuowanych obywateli w krajach rozwiniętych.
Tak silnie zarobaczony pacjent cudem uniknął śmierci. Gdyby infekcja dostała się do mózgu, bez wątpienia, by tego nie przeżył.
Ze spożyciem sushi wiąże się również ryzyko zatrucia rtęcią i metalami ciężkimi. Warto więc ograniczyć jego spożycie, zjadać wyłącznie w sprawdzonych restauracjach i obficie używać sosu wasabi, który jak udowodniły badania, zabija liczne drobnoustroje.
Nigdy nie można być jednak bezpiecznym. Dzieci i kobiety w ciąży bezwzględnie powinny unikać jedzenia surowych ryb. Ryzyko jest bowiem zbyt duże.