Pani Bożena żyła sobie spokojnie w swoim domu aż 2013 roku kiedy to, do domu obok, wprowadziła się kobieta – matka dwóch dorosłych synów i lekarka – Małgorzata K.
Trudno nawet dziś ustalić źródło i powód, od którego zaczęło się nękanie, które zamieniło życie pani Bożeny Wołowicz w koszmar.
Nie wiadomo dlaczego lekarka i jej synowie tak uwzięli się na biedną sąsiadkę. Ale fakt, że to osoby bardzo zajadłe i agresywne sprawił, że pani Bożena od kilku lat żyje w ogromnym stresie. Trudno to sobie wyobrazić, ale dorośli, poważni ludzie oskarżyli Panią Bożenę o otrucie psa, wysypywali jej śmieci na podwórko, rzucali w nią pomidorami, kamieniami, kałem, złożyli setki donosów, wyzywali i grozili śmiercią. A mimo to, to ona musiała się wyprowadzić…
Pani Bożena naliczyła ponad 200 zawiadomień o popełnieniu przestępstwa, które na nią złożyli po to by uprzykrzyć jej życie. Wszystkie zostały umorzone, ponieważ okazały się bezpodstawne.
Każdy jej ruch śledziły kamery, a każda jej obecność w polu widzenia prześladowców prowokowała ich do napaści na kobietę. Pani Bożena czuła się bezradna. Policja niewiele mogła pomóc. Przyjmowała zawiadomienia, przekazywała sprawę do sądu, ale wszystko odwlekało się w czasie, a każdy jej ruch rozwścieczał lekarkę i jej synów. Czuli się bezkarni a nękanie tylko przybierało na sile.
Pani Bożena zwróciła się też do telewizji. Kilka reportaży programu Uwaga poświęcono jej sprawie.
Wreszcie po kolejnej napaści w styczniu 2018 roku bracia K. zostali zatrzymani i dostali nakaz zbliżania się do sąsiadki na odległość mniejszą niż 50 metrów, a także zakaz kontaktowania się z nią. Muszą także zgłaszać się regularnie na komisariat.
Odizolowanie sprawcy od ofiary, to jedyna skuteczna droga, by tę sytuację zakończyć. Oni muszą poczuć, że wymiar sprawiedliwości im zagraża. Jeśli widzą ich bezradność, to korzystają z tego i bawią się w najlepsze – podkreśla Adam Straszewicz, psycholog kryminalny
Ale Małgorzata wcale nie zamierzała odpuścić. Kiedy po raz kolejny zablokowała pani Bożenie wyjazd z bramy ta nie wytrzymała. Postanowiła się wyprowadzić. Musiała zostawić własny dom. Nie mogąc nawet go sprzedać, bo nikt o zdrowych zmysłach nie zamieszkałby w sąsiedztwie rodziny K.
Mimo to każdy powrót do domu jest horrorem. Jeśli pani Bożena musi podjechać do domu robi to w asyście policji, bo każdy jej przyjazd kończy się jakąś napaścią.
Pani Bożena jest także eskortowana przez policję w drodze do aktualnego miejsca zamieszkania. Pilnuje czy nikt za panią Bożena nie jedzie. Kobieta bowiem się ukrywa i nawet bliscy nie wiedzą gdzie teraz mieszka.
Nie mogę powiedzieć, gdzie teraz mieszkam. Nawet moi bliscy tego nie wiedzą. Moje dzieci bardzo cierpią, bo nie mogą mi pomóc. Gdybym została sama z tym koszmarem to pewnie odebrałabym sobie życie, albo bym zwariowała.
Sprawa w sądzie przedłuża się w nieskończoność. 11 stycznia 2019 roku sąd miał ogłosić wyrok. Na ten dzień pani Bożena czeka od dawna. Ale sąd przełożył ogłoszenie wyroku. Kolejny raz…
Rodzina K. wykorzystuje wszystkie dostępne środki by utrudnić i wydłużyć proces.
Tymczasem pani Bożena nadal otrzymuje wiadomości takiego typu jak poniżej.
Państwo prawa nie jest w stanie zapewnić kobiecie, by mogła korzystać z własnego domu nie bojąc się, że sąsiedzi nie zechcą zrealizować w końcu którejś z tysięcy gróźb wysłanych pod jej adresem.
Kto poniesie odpowiedzialność jeśli tak kobieta w końcu nie wytrzyma i zrobi coś sobie albo sama zechce wymierzyć sprawiedliwość???