Jak pokazuje ta historia, źle pojmowana miłość do zwierząt, czasem może przesłonić racjonalne myślenie.
Pewien staruszek był bardzo przywiązany do swojego psa, był stary i niedołężny, rzadko więc z nim wychodził. A psiak bardzo lubił łakocie, smakołyki i w oógle był żarłokiem.
Staruszek na chwilę przed śmiercią wezwał pogotowie, które nie zdążyło przyjechać na czas. Na szczęście ratownicy zdążyli uratować innego domownika.
Czegoś takiego jeszcze nie widzieli
Jamnik nazywał się Vincent, ważył 17 kg i nie mógł się ruszać. Leżał bezwładnie i rozpaczliwie potrzebował pomocy.
Nie pił wody od kilku godzin. Po badaniu okazało się, że ma niebezpiecznie wysoki poziom cholesterolu, poważne problemy z kręgosłupem i stawami.
Potrzebował fachowej pomocy.
Na szczęście trafił na weterynarz Melissę Anderson, która od razu wdrożyła odpowiedni program diety, rehabilitacji i leczenia.
Za wszelką cenę musiał się ruszać, jednak przy jego problemach i otyłości nie było o tym mowy. Rozwiązaniem okazały się zajęcia w wodzie, które nie przeciążały stawów i kręgosłupa, a dawały solidną dawkę ruchu mieśniom i pomagały w spalaniu tłuszczu.
Aż osiem miesięcy musiało upłynąć by Vincent wrócił do pełni zdrowia.
Choć musi pozbyć się jeszcze blisko dwóch kilogramów do prawidłowej wagi.
Osiagnął juz bardzo wiele. Dziś waży 7 i pół kilograma.
Melissa apeluje do właścicieli psów o nierozpieszczenie pupili nadmiarem jedzenia. Vincent jest przykładem tego, do czego może dojść w skrajnych przypadkach. Pies musi też otrzymać swoją codzienną dawkę ruchu, dla utrzymania zdrowia.
Kochajmy, ale bądźmy rozsądnymi właścicielami!