Rozpoczął się czas studniówek. To ważne wydarzenie dla każdego maturzysty. Każdy che wyglądać w tym dniu zjawiskowo, szczególnie maturzystki.
Ale jak pokazuje nasz dzisiejszy przykład nie tylko one. Na studniówce w II LO im. Hetmana Jana Zamoyskiego w Lublinie w niezwykłej kreacji pojawiła się nauczycielka wiedzy o kulturze – Beata Szczerbińska-Budzyńska.
Nauczycielka miała na spódnicy nadrukowane podobizny uczniów ze swojej klasy, której była wychowawcą.
Skąd tak oryginalny pomysł?
Pani Beata zrobiła to z wielkiej sympatii do swoich uczniów. Przejęła wychowawstwo w tej klasie, gdy byli już drugi rok w szkole. Klasa miała kłopoty z interacją ze sobą i z nową wychowawczynią, ale szybko przekonała się, że odpowiednie podejście i zaangażowanie robi swoje. Klasa stała się naprawdę wyjątkowa. Wszyscy się polubili i pokochali swoją wychowawczynię. Aż tu przyszła trzecia klasa i czas rozstania.
To smutny moment zarówno dla uczniów jak i ich ulubionej nauczycielki.
„Chciałam uczcić swoją klasę. Dostałam ją „w spadku” w drugim roku nauki. Czas na integrację był więc znacznie krótszy. Uczniowie się szanują, ale przyjaźnią się kameralnie w mniejszych grupkach. W trzeciej klasie poczuli, że coś się kończy. Ja też poczułam, że coś się kończy i bardzo tego pożałowałam, bo bardzo się z nimi zżyłam. I to właśnie z tych uczuć zrodził się pomysł na studniówkową kreację”
– mówi pani Beata w rozmowie z Agnieszką Kasperską z Dziennika Wschodniego
Kiedy ich pani Beatka poprosiła o zgodę na wykorzystanie wizerunku nie rozumieli jej zamysłu. Powiedziała im, że zrobi to tylko pod takim warunkiem, że zgodzą się wszyscy. I zgodzili.
Mieli zrobić dla niej selfie i wybrać swoje miejsce na jej spódnicy.
„Podczas obrabiania tych fotografii przyglądałam się swoim uczniom z innej, bardziej osobistej strony. Wiele mi te zdjęcia o nich powiedziały, bo jedni zrobili sobie bardzo żartobliwe, inni poważne, a jeszcze inni sięgnęli po stylizacje. Poprosiłam, żeby każdy wskazał miejsce, w którym chce się znaleźć. Jedni mają dystans do siebie, inni nie. Jedni celowo chcieli być z tyłu, a innym zależało na przodzie. To wszystko ich wybór.”
Spódnicę uszyły mama i ciocia nauczycielki, a ona sama naprasowywała zdjęcia, wydrukowane na domowej drukarce. Robiła to do ostatniej chwili w stresie, że któraś twarz się nie uda i nic nie wyjdzie z projektu.
Reakcje były jednoznaczne
Wszyscy byli zachwyceni pomysłem i efektem. Uczniowie mieli jeszcze podpisać się pod zdjęciem podczas studniówki, ale marker do tkanin potrzebuje czasu by wyschnąć więc pani Beata zdecydowała, że poświęcą na to godzinę wychowawczą. A sukienka zostanie jako pamiątka w szkole po wyjątkowej klasie i wyjątkowej relacji: klasa-wychowawca.
Za co tak bardzo uczniowie lubią swoją wychowawczynię?
Uczy ich wiedzy o kulturze i przygotowuje do matury z historii sztuki. Ale przede wszystkim zrealizowali z nią mnóstwo zajęć pozalekcyjnych i projektów poza programem nauczania. Ta nauczycielka sprawia, że uczniowie zostają nawet kilka godzin po lekcjach, by wspólnie coś robić.
„Nauczycielem trzeba być z pasji. Bardzo często to uczniowie wychodzą z inicjatywą. Nie mogę im powiedzieć, że mam za dużo na głowie. Z ogromną przyjemnością angażuję się w dodatkowe zajęcia.
Podczas 45 minut lekcji nie mogę poświęcić czasu każdemu. Przy projektach każdy jest indywidualnością. Zdarza się więc, że siedzimy po godzinach w kucki lub na czworakach i coś kleimy lub lepimy. To integruje. Wiele można się o młodzieży wtedy dowiedzieć. To takie kameralne godziny wychowawcze.”
I kiedy młodzież trafia na odpowiedniego nauczyciela nagle staje się chętna do działania i podejmuje inicjatywy, dziwne prawda?