Ta dziewczynka zamarzła 500 lat temu. Badając jej ciało naukowcy dokonali niesamowitych odkryć.

Zachodnia Ameryka Południowa obejmująca teren dawnego imperium Inków kryje wiele tajemnic.

Jedną z nich jest ciało 13-letniej dziewczynki, którą nazwano La Doncella. Została znaleziona w argentyńskim wulkanie Llullaillaco.

Jej śmierć datuje się na około 500 lat temu, ale zachowała się w znakomitym stanie. Jej skóra, włosy wyglądały jakby zmarła zaledwie kilka tygodni wcześniej.

Naukowcy przypuszczają, że została złożona w ofierze Bogom. Zmarła z zimna na wysokości 6739 metrów. Wraz z nią złożono w ofierze jeszcze młodszą dwójkę dzieci, 7-letniego chłopca i 5-letnią dziewczynkę. Badania wykazały, że dziewczynka była jej przyrodnią siostrą.

Dzieci zostały odebrane z chłopskich rodzin i przygotowywane do ofiary przez co najmniej rok. W tym czasie były obficie karmione, a także odurzane liśćmi koki i alkoholem. Szczególnie najstarsza, która prawdopodobnie najlepiej zdawała sobie sprawę z nieuchronności swojego przeznaczenia.

Miała misternie zaplecione setki warkoczyków, dobrze ubrana i otoczona wartościowymi ceramicznymi przedmiotami.

Rytuał rozpoczynał się w świątyni. Potem kapłani, ofiary i wierni udawali się w długą, wyczerpująca wędrówkę na szczyt. Góry bowiem były dla Inków miejscem świętym, z którego najbliżej było do Boga. Dzieci zaś uważano za najczystsze i dlatego one miały być łącznikami z Bogiem.

Gdy pielgrzymka dotarła na szczyt dzieci zostały złożone do grobów żywe. Śmierć następowała z wychłodzenia, tylko chłopiec mógł się wcześniej udusić. Na jego ubraniu były ślady wymiocin. Miał również bardzo mocno skrępowaną klatkę piersiową i połamane żebra. Najstarsza dziewczynka umierała zupełnie spokojna. Naczynia wokół niej były w idealnym porządku. Zwykle kapłani czekali aż odurzone dzieci zasną i wówczas składano je do grobu. Zdarzało się jednak, że je duszono lub rozbijano im głowy maczugami.

Dzieci ułożono w pozycji najbardziej zbliżonej do embrionalnej. Najgorzej zachowało się ciało młodszej dziewczynki, ponieważ w jej grób uderzył piorun.

W ustach najstarszej znaleziono liście koki, które żuła tuż przed śmiercią.

Szczegółowe badania pozwoliły naukowcom ustalić wiele faktów. Fragmenty włosów, badania krwi, ultrasonograficzne i wiele innych odkryły tajemnicę nagłej zmiany diety, poziomu kortyzolu – hormonu stresu, używek, przebiegu rytuału, a nawet przebytych chorób.

Badacze uważają jednak, że najważniejszą z nich możliwość prowadzenia badań z bakteriami z ciał dzieci, które mogą się przyczynić do wynalezienia leków na współczesne choroby.

Ciała dzieci można oglądać w muzeum. Panują tam warunki jak na szczycie wulkanu. Dostosowane jest niskie ciśnienie, wilgotność powietrza i zawartość tlenu a także temperatura -17 stopni. Wszystko kontrolują komputery. Mumie można zobaczyć tylko na własne życzenie zapalając światło w komorze, w której są umieszczone. Zwykle dostępne jest tylko jedno z ciał.

Jeśli zaciekawiła Cię ta historia podziel się ze znajomymi.