Rodzina ze wsi Ciecierzyn była pod opieką pracowników pomocy społecznej. Zauważyli oni, że kobieta jest w ciąży, ale podczas wizyty nie stwierdzili dziecka.
Na wszelki wypadek zawiadomili policję, która 12 grudnia podjęła interwencję. Szczątki noworodka odkryto w piekarniku. Po dokładnych oględzinach policja natknęła się na ślady kolejnych ciał. Było ich w sumie cztery.
Jak podaje lokalny portal kluczbork.naszemiasto.pl, noworodki pochodziły z różnych ciąż. Stan szczątków miał świadczyć, że ciąże te były w dużych odstępach czasu.
jak ustalili śledczy do ciąż dochodziło w latach 2013-2018
Sprawa dotyczy pary 36-letniego Dawida, który jest kierowcą ciężarówki i 27-letniej Aleksandry, która podejmowała prace interwencyjne finansowane przez urząd pracy w placówkach takich jak świetlica wiejska czy przedszkole.
Para nie była małżeństwem. Mieli 6-letniego syna. Z Ciecierzyna pochodził Dawid, niedaleko mieszkają jego rodzice. Z Olą mieszka kilka lat.
Mieszkańcy wsi są w szoku, mówią, że to normalna rodzina. Znają Dawida i jego rodziców od zawsze. Nikt we wsi nie miał pojęcia, że Aleksandra tyle razy była w ciąży.
„To kobieta przy tuszy. Kiedyś wydawało nam się w pracy, że jest w ciąży. Kiedy zapytaliśmy ją o to, odpowiedziała: „Gdzie tam, ja taka gruba jestem!”
Cały teren został otoczony przez policję, która dokładnie przeszukała posesję.
6-letni syn pary został odebrany z przedszkola przez pracowników służb opiekuńczych.
Oboje zostali aresztowani.
[Aktualizacja 24.07.2019]
Właśnie wpłynął akt oskarżenia
Aleksandrze postawiono zarzut zabójstwa, a nie dzieciobójstwa, które jest uśmierceniem dziecka w okresie porodu i karane łagodniej od 3 miesiecy do 5 lat. Sekcja noworodka, który urodził się 30 listopada wykazała, że został uduszony. Zmarł przez umieszczenie w reklamówce.
„Kobieta zostawiała noworodki w torbach foliowych” – wyjaśnił Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu. – „Jak ustalili biegli, w jednym przypadku dziecko zostało uduszone przy pomocy elastycznego materiału zawiązanego wokół szyi. Pierwszego noworodka kobieta zakopała na terenie posesji, pozostałą trójkę schowała w nieczynnym piecu. W miejscu zamieszkania oskarżonych znaleziono szczątki czworga dzieci – dwóch dziewczynek i chłopczyka. Płci czwartego dziecka nie udało się ustalić” – dodał rzecznik.
Dlatego prokuratura uznała, że zbrodnia była zaplanowana i postawiła matce zarzut zabójstwa.
Dawid także był przesłuchiwany. Jemu także prokuratura postawiła zarzuty.
Początkowo żadne z nich nie przyznawało się do winy. W toku śledztwa matka dzieci przyznała się do zarzucanych jej czynów. Dawidowi postawiono zarzut pomocnictwa. Zdaniem śledczych to on wywierał na kobiecie presję by nie mieć więcej dzieci poza pierworodnym synem. Mimo, że wiedział o kolejnych ciążach i zabójstwach nie zapobiegał nim a wręcz do nich namawiał. Mężczyzna jednak nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.
Oboje przebywają w areszcie tymczasowym, grozi im kara dożywocia.
Osobnym postępowaniem objęto rodziców Dawida, którzy według prokuratury składali fałszywe zeznania w czasie prowadzonego śledztwa.
Nie chce się wierzyć, że do takich zbrodni dochodzi pod nosem sąsiadów, otoczenia, które postrzega sprawców jak zwyczajnych ludzi, niczym szczególnym się nie wyróżniających, nie sprawiających wrażenia zwyrodniałych morderców…