Kiedy rodzice małej Vanellope Hope usłyszeli na badaniu usg tę diagnozę, ich życie runęło w gruzach.
Lekarze nie dawali dziewczynce żadnych szans i proponowali rodzicom aborcję. Jednak rodzice nie zdecydowali się na przerwanie ciąży, mimo, że serce Vanellope wykształciło się na zewnątrz ciała. Ostatecznie zdecydowali, że jeśli ich córce nie dane jest żyć, to tak się stanie. Oni nie czuli się upoważnieni wpływać na siły wyższe. Dean i Naomi wspierając się wzajemnie, postanowili dać córce szansę, choćby miała to być szansa jedna na milion.
„Jeśli śmierć miała nastąpić naturalnie, niech tak będzie. Jednak aborcja nie była dla nas rozwiązaniem” – wspomina mama dziewczynki
Vanellope okazała się wojowniczką przetrwała w łonie mamy do dnia porodu.
Lekarze zdecydowali o cesarskim cięciu, żeby nie uszkodzić serduszka. Postanowili najszybciej jak się tylko da, zaraz po porodzie, przeprowadzić bardzo trudną i skomplikowaną operację umieszczenia serca w klatce piersiowej.
Vanellope musiała przejść, aż 3 takie operacje. O każdy jej dzień walczyło 50 lekarzy. Ale wygląda na to, że się udało.
Dla Deana i Naomi każda chwila z córką jest cudem. Stan Vanellope poprawia się z dnia na dzień.
Lekarze starali się nie rozbudzać nadziei rodziców, ale mała Vannellope najwyraźniej bardzo chce żyć. I o dziwo jej nierealne szanse stają się rzeczywistością…
Wszyscy wierzą, że po takich przejściach cała rodzina będzie miała już z górki. Lekarze nie mieli dla nich dobrych rokowań, ale teraz mówią, że chyba najgorsze mają już za sobą.
Przy tak nietypowej anomalii nie można mieć pewności czy nie wystąpią jakieś komplikacje, ale szanse Vanellope wynosiły 8:1 000 000, a ona przeżyła i ma się dobrze więc najwyraźniej jej przeznaczeniem jest uszczęśliwiać swoich rodziców przez długie lata…