„Ustąpiłem, kolejne 10 minut czekam, aż się ułożą, wreszcie usiedliśmy. 15 minut później…”

Kocham ciszę. Należę do osób, które uważają, że przerywanie ciszy w miejscu publicznym jest wstrętne i chamskie.

Zawsze wierzyłem, że w miejscu publicznym (kawiarni, restauracji, przedziale kolejowym lub w samolocie) należy zachowywać się w taki sposób, aby nie powodować niedogodności dla osób w pobliżu.

Niestety nie wszyscy podzielają mój punkt widzenia.

Jadę w pociągu (z siedzeniami), cały skład wyprzedany, nie ma pustych miejsc. Pojawia się matka z dzieckiem.

– Młody człowieku, zająłeś nasze miejsce.
– Nic podobnego, oto mój bilet.
– Nie, mamy miejsce przy oknie.
– Nie, to moje miejsce nr 21 obok okna.
– Jestem z dzieckiem, chcemy do okna, on chce patrzeć przez okno.

Nienawidzę takich sytuacji, ponieważ wiem, że nigdy się nie poddadzą, nawet jeśli o to poproszę.

***

Ok, ustępuję, kolejne 10 minut czekam, aż się ułożą, jednocześnie pomagając postawić ciężkie rzeczy na górnej półce. Usiedliśmy. 15 minut później.

– Młody człowieku, proszę przesiądź się z nami, od okna strasznie wieje.

– Przepraszam, co? Przecież chciała Pani moje miejsce.

– Czy nie rozumiesz, że dziecko może się przeziębić?

– Kobieto, czy mogę spokojnie przeczytać książkę? Sama mnie przesadziłaś. Jeśli dziecku wieje, usiądź tam sama.

– Co za wychowanie i brak zrozumienia. – rzekła z oburzeniem

W końcu wkurzony wstałem. Wyjąłem kurtkę puchową i przykryłem nią okno. Babka długo patrzyła na prowizoryczne uszczelnienie nie wiedząc jak zareagować.

Dziecko utraciwszy widok z okna trzeba było zabawić. Mama dała mu tablet i zaczęło się. Pieprzone bajki dla dzieci. Oczywiście bez słuchawek, bo wszyscy muszą słuchać fascynującej historii Świnki Peppy czy innego g*wna.

– Może pożyczyć Wam słuchawki? (Oferuję własne)

– Nie, dziękuję, wszystko w porządku.

– Dźwięk na tablecie przeszkadza innym.

– Cóż, mogę zrobić, to dziecko.

– Włóż mu moje słuchawki na głowę, w których będzie mogło oglądać bajki nawet przez całą drogę, nie przeszkadzając nikomu.

Głośno zaprotestowała, zapytała współpasażerów oskarżycielskim tonem, ale wobec jej agresywnego protestu nikt nawet nie śmiał się odezwać.

Wyjąłam więc telefon, otworzyłem przerażającą japońska kreskówka, w której dwie dziewczyny, robot i mężczyzna w masce klauna toczyli krwawą walkę i przeklinali.

Dziecko było zaciekawione, zdając sobie sprawę, że moja kreskówka była bardziej interesująca.

– Wyłącz to natychmiast!

– Dlaczego?

– Nie masz prawa oglądać takich rzeczy w publicznym miejscu, tu jest dziecko!

– Jestem dorosły, mam prawo oglądać co chcę. Albo wyłączysz ten cholerny dźwięk, a ja wyłączę kreskówkę, albo będziemy dalej oglądać.

– Dasz nam słuchawki?

– Nie!

Resztę drogi przejechaliśmy w milczeniu.