Ten, trudny do ogarnięcia myślą cywilizowanego człowieka, proceder odbywa się w Chinach.
W medycynie chińskiej niedźwiedzią żółć uznaje się za cudowne lekarstwo. Pozyskuje się ją z wątroby wciśniętych w ciasne klatki zwierząt, w które wbija się rurkę do odsączania żółci…
Ten okrutny los spotyka setki niedźwiedzi na farmach żółci.
Dokładnie to przeżył Cezar, którego wolontariusze odzyskali z takiej farmy.
Ceny żółci są wysokie, a to wystarczający powód by tak bestialsko traktować zwierzęta. Ludzie dla pieniędzy są zdolni do wszystkiego.
Nawet do tego, by żywą czującą istotę trzymać bez ruchu w jednej pozycji latami z wbitą w ciało rurką i nigdy nie gojącą się raną. Trudno wyobrazić sobie ogrom tego cierpienia.
I Cezar spędziłby tak resztkę życia, aż do całkowitego wyeksploatowania gdyby nie wolontariusze z Asia Animals.
Mimo, że proceder jest nielegalny kwitnie w najlepsze, a wykrywalność jest znikoma. Wiara w tradycyjną medycynę jest silna, a świadomość okrucieństwa, nie powstrzymuje chętnych przed zakupem.
Cezar i tak miał szczęście.
Do farmy, na której był okrutnie eksploatowany dotarli obrońcy praw zwierząt z organizacji Asia Animals. Mimo, że spędził w klatce długie lata, desperacko nadal błagał o wolność.
Uratowany przez wolontariuszy zdołał doświadczyć jeszcze w życiu odrobiny szczęścia.
Odzyskał siły i sprawność. Zamieszkał w rezerwacie, gdzie może cieszyć się swobodą i upragnioną wolnością.
Na farmach wciąż przebywa tysiące niedźwiedzi.