Więzili go przez 10 lat w ciasnej, metalowej klatce. Gdy został uwolniony żal było na niego patrzeć

Ten, trudny do ogarnięcia myślą cywilizowanego człowieka, proceder odbywa się w Chinach.

W medycynie chińskiej niedźwiedzią żółć uznaje się za cudowne lekarstwo. Pozyskuje się ją z wątroby wciśniętych w ciasne klatki zwierząt, w które wbija się rurkę do odsączania żółci…

Ten okrutny los spotyka setki niedźwiedzi na farmach żółci.

Dokładnie to przeżył Cezar, którego wolontariusze odzyskali z takiej farmy.

Ceny żółci są wysokie, a to wystarczający powód by tak bestialsko traktować zwierzęta. Ludzie dla pieniędzy są zdolni do wszystkiego.

Nawet do tego, by żywą czującą istotę trzymać bez ruchu w jednej pozycji latami z wbitą w ciało rurką i nigdy nie gojącą się raną. Trudno wyobrazić sobie ogrom tego cierpienia.

I Cezar spędziłby tak resztkę życia, aż do całkowitego wyeksploatowania gdyby nie wolontariusze z Asia Animals.

Mimo, że proceder jest nielegalny kwitnie w najlepsze, a wykrywalność jest znikoma. Wiara w tradycyjną medycynę jest silna, a świadomość okrucieństwa, nie powstrzymuje chętnych przed zakupem.

Cezar i tak miał szczęście.

Do farmy, na której był okrutnie eksploatowany dotarli obrońcy praw zwierząt z organizacji Asia Animals. Mimo, że spędził w klatce długie lata, desperacko nadal błagał o wolność.

Uratowany przez wolontariuszy zdołał doświadczyć jeszcze w życiu odrobiny szczęścia.

Odzyskał siły i sprawność. Zamieszkał w rezerwacie, gdzie może cieszyć się swobodą i upragnioną wolnością.

Na farmach wciąż przebywa tysiące niedźwiedzi.

Czy kiedyś dożyjemy czasów, gdy tak barbarzyńskie procedery nie będą miały miejsca?