W końcu zdecydowałam się na remont domu teściowej.
No bo jak można tak nocować podczas odwiedzin.
Dom jest drewniany, ma gliniane, pobielone ściany, stare firanki w nieszczelnych oknach, a na stuletniej, skrzypiącej podłodze plecione chodniki.
Dla mnie bycie tam jest prawdziwym wyzwaniem, a co dopiero nocowanie. Jakież było moje zdziwienie gdy przyjechałam do teściowej miesiąc po remoncie…
Brak mi słów, by to wszystko opisać.
Teściowa mieszka blisko stolicy, więc częściej jeździmy do niej niż do moich rodziców.
Dzieci spędzają u niej ferie i wakacje.
Pewnego dnia powiedziałam jej, że nadszedł czas na remont. Odpowiedziała, żebym się nie martwiła, że jej jest dobrze.
No dobrze, jej tak, a mnie, dzieciom?
W końcu namówiłam męża na gruntowny remont w domu matki. Nic jej nie powiedzieliśmy, wykorzystując fakt, że jechała do sanatorium.
Zatrudniliśmy ekipę i zabraliśmy się do pracy. Nie planowaliśmy gruntownego, ale trzeba było wyrównać ściany, zrobić wylewki, wykonać sufit z płyt gipsowo-kartonowych, wymienić okna.
Nawet wylaliśmy schodki, ponieważ stare kamienne się rozpadały, możecie to sobie wyobrazić?
Kupiliśmy nowe meble. Wreszcie było świeżo i przyjemnie. Na pewno będzie miło przyjechać do tego domu!
Teściowa wróciła. Sapnęła ze zdziwienia. Chodziła wszędzie, aż wybuchnęła płaczem. Podziękowała nam i przytuliła.
Zapytała tylko, co zrobiliśmy ze starymi rzeczami. Wskazałam na letnią kuchnię. Tam wynieśliśmy większość rzeczy. Co jeszcze nadało się do użytku, a
stare wyrzuciliśmy.
Wyjechaliśmy. Jakoś się złożyło, że mieliśmy dużo spraw na głowie. Polecieliśmy do znajomych za granicę na krótki urlop.
Po powrocie pojechaliśmy na wieś do naszej babci. Tym razem byłam spokojna, bo wiedziałam, że spędzę czas komfortowych warunkach.
I wiecie co? Dom był zamknięty, a teściowa zamieszkała w letniej kuchni!
Wchodzę: w kącie piec, bielone ściany, w oknach te same, stare firanki, a na starej podłodze wypłowiałe chodniki.
– To moja babcia utkała – wskazuje teściowa na jeden z nich – a to matka uszyła własnymi rękami.
Nie obrażaj się, córko, ale naprawdę nie mogę żyć w wyremontowanym domu. W ogóle nie ma w nim życia. A tu jest dusza mojego domu.
Płakałam z irytacji. Dużo na to wydaliśmy, a ona zamknęła dom i nie korzysta z niego. Może to w zasadzie po to, żeby mnie ukarać, co?
Ola J.