Wystarczyło pięć dni, by zamienili walącą się ruderę pani Anieli w ciepły i przytulny domek

Niektórzy ludzie noszą w sobie potrzebę czynienia dobra. Nie patrzą wyłącznie na siebie, własną wygodę i komfort.

Są gotowi do poświęcenia czasu, pieniędzy, siły i uwagi dla kogoś, kto bardzo tego potrzebuje…

Z tego powodu Pan Krzysztof Kopeć zgłosił się do wzięcia udziału w Szlachetnej Paczce. W ramach pomocy wybrał na podopieczną 80-letnią starowinkę ze wsi Wielkie Oczy.

Tak organizatorzy opisywali jej sytuację:

„Pod lasem, w jednopokojowym domku bez prądu i bieżącej wody, mieszka osiemdziesięcioletnia Pani Aniela. Jest pogodną i sympatyczną osobą. Utrzymuje się z zasiłku GOPS-u. Po odliczeniu kosztów opału i leków na życie pozostaje jej niewiele. Do tego zmaga się z wieloma problemami zdrowotnymi, co uniemożliwia jej normalne, samodzielne funkcjonowanie.”

Pan Krzysztof uznał, że pani Aniela jak mało kto potrzebuje pomocy. Zamierzał zorganizować zbiórkę pieniędzy na zakup najpotrzebniejszych dla niej rzeczy. Żeby zorientować się czego naprawdę potrzebuje, postanowił sam ją odwiedzić.

Ale wtedy okazało się, że wszystko cokolwiek chciał zrobić, to była kropla w morzu potrzeb. Stan domu, w którym mieszkała wołał o pomstę do nieba. To była rozpadająca się rudera, bez wody, prądu, kanalizacji, podłogi i ledwie stojących ścianach. Te warunki uwłaczały ludzkiej godności.

Pan Krzysztof nie mógł pogodzić się z faktem, że w takim miejscu mieszka starsza, schorowana kobieta, która nikogo nie obchodzi…

Niemniej pan Krzysztof zdawał sobie sprawę, że remont tej chatki przekracza jego możliwości. W nadziei, że ktoś go wesprze napisał post na facebooku, w którym opisał sytuację:

Jego wpis spotkał się z niezwykle ciepłym przyjęciem. Ludzie zaczęli masowo udostępniać, lajkować i komentować, co sprawiło, że o problemie pani Anieli dowiedziało się wielu ludzi o otwartych i dobrych sercach, a pomoc finansowa zaczęła płynąć wartkim strumieniem.

Wtedy Pan Krzysztof zebrał grupę przyjaciół i innych chętnych, którzy chcieli pomóc w przebudowie chatki pani Anieli.

Prężna i zmobilizowana ekipa wymieniła dach, okna, ociepliła ściany, wykonała instalacje, podłogi, ściany i dostarczyła meble.

Trzeba było tak poważnych napraw jak podsypanie fundamentów czy utwardzenie podwórka.

I to wszystko wykonali w 5 dni, pracując od bladego świtu do później nocy.

W międzyczasie napływały paczki z różnymi rzeczami potrzebnymi do godnego życia.

Kiedy Pani Aniela wróciła do domu płakała przez kilka godzin, z powodu tego co tu się zadziało.

Ogrom wzruszenia tej staruszki, której nikt dotąd nie pomagał był poruszający dla wszystkich pomagających, którzy zgodnie twierdzą, że dla nich to także wiele znaczy. Zyskali w Pani Anieli nowego członka swojej rodziny. Dobre czyny wiążą ludzi czasem bardziej niż inne sprawy.

Pani Aniela oprócz domu zyskała coś o wiele cenniejszego: ludzi, dla których jest ważna, którzy czują się za nią odpowiedzialni.

To niesamowite, że w ludziach jest tyle bezinteresowności, znacznie więcej niż urzędowych procedurach i papierologii.

Taką szlachetnością ludzie dołożyli swoją cegiełkę do ulepszania świata. Oby takich pięknych, otwartych na innych serc, było jak najwięcej.

Podziel się tym wspaniałym przykładem dla innych.