Adam uratował żonę i synka, ale sam zginął. Sprawca wypadku przerwał milczenie

Opinię publiczną zbulwersował czyn, którego dopuścił się 31-letni Krystian O., który w niedzielę 20 października potrącił na pasach w Warszawie 33-letniego Adama.

Adam w ostatniej chwili popchnął swoją żonę i dziecko, a sam zginął pod kołami rozdzędzonego BMW. Gdyby nie to ofiar mogło być więcej. Adam zginął na miejscu. Sprawca tłumaczył, że oślepiło go słońce.

Aresztować czy nie aresztować

Opinię publiczną zszokował też fakt, że sąd odrzucił wniosek prokuratury o areszt tymczasowy sprawcy. Jednak po wniesieniu zażalenia na tę decyzję, na posiedzeniu 29 października sąd postanowił jednak zatrzymać Krystiana O. w areszcie tymczasowym na okres 3 miesięcy.

Mimo to sprawca nie trafił do więzienia, ponieważ jak ustalili dziennikarze RMF FM, Krystian O. przebywa w szpitalu.

Obrońca Krystiana O.

Adwokat Krystiana O. w rozmowie z prasą stwierdził, że aresztowanie jest bezzasadne, ponieważ w uzasadnieniu pojawiły się argumenty na temat możliwości mataczenia.

„Uważam, że nie wypada dążyć do aresztowania podejrzanego na podstawie obawy matactwa w sytuacji, w której wersja śledcza jest komunikowana publicznie. Uważam, że nie ma obawy matactwa w sytuacji, w której ja ze zdumieniem z mediów dowiaduje się, co zeznał kluczowy świadek.”

Co na to sprawca wypadku?

Zanim jednak tam trafił, przerwał milczenie i w rozmowie z dziennikarzem Polsatu powiedział:

„Ja chciałem sobie wczoraj przez tą całą sytuację odebrać własne życie, a wy robicie z tego k… taką podpuchę i takie bzdury wypisujecie. Ja już, że tak powiem, trzeci dzień nie śpię, trzeci dzień nie jem i wizje mam cały czas przed oczami i wszystko widzę. Ja teraz na tą chwilę jestem już na izbie przyjęć w szpitalu i zaraz mnie po prostu będą zabierali. Jeżeli uznają, że jest ze mną tak źle, jak ja czuje, że jest ze mną źle, no to może się to skończyć jeszcze gorzej, niż ja sobie wyobrażam. A wiem, że ja już mam pętle na szyi, ja już to wiem.”