Zarezerwował przez internet domek z łazienką. Gdy go zobaczył na żywo nie wierzył własnym oczom

Wszyscy wiemy, że trzeba być ostrożnym i wszystko wielokrotnie sprawdzać by nie dać się naciągnąć czy oszukać.

Mimo to jednak zakładamy dobre intencje i jeśli regularnie wyjeżdżamy z danego biura podróży i wszystko jest ok, to ufamy i przestajemy tak skwapliwie sprawdzać.

Fan futbolu Ben Spelller z Londynu często wyjeżdżał na zagraniczne mecze swojej ulubionej drużyny. Rzadziej niż z hoteli korzystał z internetowej platformy pośredniczącej w wynajmie prywatnych nieruchomości Airbnb, ponieważ zwykle to oferty tańsze, ale też oferujący bardziej domowe niż surowe hotelowe warunki.

Kiedy wybierał się do Amsterdamu ucieszył się, że znalazł ofertę w przystępnej, jak na to drogie miasto, cenie.

Miał to być czysty, nieduży domek z łazienką…

Zdjęcie, co prawda było jedno i pokazywało tylko kawałek pościelonego łózka, ale Ben nie wybrzydzał, bo czasu miał niewiele. W końcu szukał niedrogiego noclegu.

Kiedy jednak przyjechał taksówką z lotniska trzy razy przejeżdżali obok podanego adresu nie mogąc zlokalizować „domku”.

Po telefonie do wynajmującego okazało się, że jest nim mijany kontener…

Tego się nie spodziewał

Okazało się, że Ben zamiast „czystego domku z prywatną łazienką” wynajął za 100 funtów (czyli blisko 500zł za noc) kontener, z łóżkami na podłodze i taką oto plastikową latryną:

Po telefonie właściciel od razu zmienił opis ogłoszenia na kontener mieszkalny i upierał się, że Ben nie doczytał ogłoszenia. Jak widać Janusze biznesu są w każdym kraju.

Ben był zmuszony wynająć hotel za 300 funtów, a po powrocie opisał sytuację na facebooku.

Kiedy zaczęły o niej pisać media, serwis Airbnb zwrócił Benowi zarówno opłatę za kontener jak i za hotel.

Janusz biznesu

Nielegalny kontener został odholowany przez miasto. Serwis wydał oświadczenie, w którym zapewnił, że dba o jakość oferowanych usług, które są kontrolowane i sprawdzane, że przeprasza za niedopatrzenie. Konto użytkownika i oferta zostały usunięte z platformy.

„Takie oferty w ogóle nie powinny się znaleźć na naszej platformie, a nasz zespół ciężko pracuje, aby stale wzmacniać ochronę naszych klientów. Każdej nocy dzięki nam melduje się ponad 2 miliony gości, a takie problemy są niezwykle rzadkie” – zapewnia rzecznik Airbnb w rozmowie z „Sun Online Travel.”

Cóż pozostaje nam ostrzec, byście rozważnie dopierali oferty, zwłaszcza, że sezon urlopowy tuż tuż.

Podzielcie się z innymi!