11-latka wróciła z koloni z wszami i bez kawałka palca. Jej wersji nie potwierdzają organizatorzy

Kolonie letnie w Krościenku nad Dunajcem były finansowane przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Łęcznej z funduszy Gminnego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

Przetarg na organizację wygrała firma Poltur z Zielonej Góry. Od początki turnusu, który rozpoczął się 25 czerwca nie brakowało problemów. Najpierw po dzieci podjechał brudny, zdezelowany autokar z wyciekającym olejem i nie działającymi światłami.

Dzieci wyjechały z dwuipółgodzinnym opóźnieniem innym autokarem.

Po powrocie dzieci 6 lipca, dzieci wysiadały z autokaru płacząc, część dzieci wróciła z pasażerami na gapę – wszami, część żaliła się na bóle brzucha po zatruciu nieświeżym jedzeniem, jeden chłopców miał ranę nogi i założone cztery szwy, dziewczynka straciła część palca.

Dzieci skarżyły się na złe traktowanie i poniżanie.

Kiedy rodzice zaczęli się kontaktować ze sobą okazało się, że wszystkie dzieci potwierdzają standardy jakie zapewnił organizator kolonii. Jednak, gdy rodzice kontaktowali się z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w tej sprawie napotkali zdecydowany opór w tej sprawie.

„Byłyśmy zastraszane przez pracowników MOPS-u, że jak będziemy drążyć temat kolonii w mediach, to stracimy 500 plus.”

Organizatorzy wszystkiemu zaprzeczają

Dyrektorka MOPS-u, Ewa Studzińska zaprzeczyła doniesieniom, jakoby jej pracownicy kogokolwiek zastraszali. Dodała, że nie wie nic o obciętym palcu. Twardo zaznaczyła, że do tej pory nie wpłynęła żadna skarga w formie pisemnej – powiedziała w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim.

Podobne stanowisko w sprawie zajął Mieczysław Bonisławski, prezes biura podróży Poltur.

„Co roku organizuję kolonie dla 10 tysięcy dzieci, a wszawica jest coraz większym problemem”. Nic mi nie wiadomo o obciętym palcu, poniżaniu czy złym wyżywieniu.”

Powiedział natomiast, że atmosfera między podopiecznymi, a wychowawcami była tak napięta, że bał się o bezpieczeństwo swoich pracowników, ponieważ słyszeli groźby karalne i prosił nawet policję o ochronę. Policja odmówiła, ale dyrektor MOPS poprosiła Straż Miejską o wsparcie.

Na tym etapie możemy polegać jedynie na wersjach każdej ze stron, które skrajnie różnią się ze sobą.

Dopóki nie wpłynie oficjalna skarga sposób organizacji kolonii nie zostanie zbadany.