Jestem narzeczoną Pawła. Przyszłam zobaczyć dom, który odbierzemy Tobie i Twoim dzieciom! – Łucja stała osłupiała, jakby ktoś oblał ją zimną wodą. To, co wydarzyło się później, było niczym grom z jasnego nieba.
– Co powiedziałaś? – Łucja patrzyła zaskoczonym wzrokiem na młodą, elegancką kobietę, którą widziała po raz pierwszy. – Co to znaczy odbierzemy Ci dom?
– To proste, Łucja… Tak masz na imię? – Elwira spojrzała z góry na dziewczynę, która podeszła do bramy przytulnej wiejskiej chaty.
– Po rozwodzie zgodnie z prawem otrzymałaś samochód i alimenty. A dom… Paweł zgodził się żebyście w nim mieszkali… A teraz przyszedł czas, żeby go odebrać – powiedziała spokojnym głosem kobieta.
– Co Ty mówisz? – Łucja była zaskoczona i nie wiedziała, jak się zachować.
– Mówię tak, jak jest. Masz miesiąc na znalezienie nowego domu. – Elwira uśmiechnęła się, nie kryjąc swojej złośliwości. Uwielbiała poniżać ludzi w ten sposób. To był jej pomysł, aby odebrać dom byłej żonie Pawła, zanim dzieci osiągną pełnoletność.
– Poczekaj – Łucja w końcu zebrała myśli. – Umówiłam się z ojcem moich dzieci, że będziemy tu mieszkać, dopóki dzieci nie skończą szkoły i nie pójdą na studia. Mają tu szkoły, zajęcia, przyjaciół…
– Ta decyzja nie należy do was – powiedziała Elwira stanowczo. – Niedługo mamy ślub. Pakujcie swoje rzeczy i wyjeżdżajcie. Rok szkolny dobiega końca, a ty masz całe lato na osiedlenie się z dziećmi w nowym miejscu. Znaj moją dobroć, że nie przyszłam wcześniej.
– To chyba jakiś żart… Zaraz zadzwonię do Pawła! – Łucja nie mogła uwierzyć własnym uszom. Wyciągnęła telefon z kieszeni i wybrała numer do byłego męża. Paweł nie odebrał.
Ponownie zadzwoniła. Ale Paweł ponownie nie odebrał.
– Oczywiście, że nie odbierze – powiedziała z dumą Elwira – Pawełek jest teraz bardzo zajęty pracą, a ty odrywasz go takimi bzdurami.
Łucja chciała sprzeciwić się Elwirze, ale ta przeszkodziła jej.
– Po co przyszłam… Pokaż mi dom. Chcę dokładnie obejrzeć swój przyszły majątek.
– Co? – wycedziła Łucja, nie przestając dziwić się śmiałości nieznajomej. – Wynoś się stąd. Odwróć się i idź! – Ludmiła zwróciła się do niej drżącym głosem.
– Nie radzę ci podnosić głosu! Porozmawiam z Pawłem i zamiast miesiąca będziesz miała dzień na zebranie swoich rzeczy – powiedziała lodowatym głosem Elwira.
– Odejdź – powiedziała Łucja spokojnym głosem.
– Nie przyszłam tu, żeby na ciebie patrzeć, otwórz bramę – powiedziała żądająco Elwira.
Łucja zrezygnowana wpuściła kobietę. Elwira najpierw obeszła podwórko i zrobiła kilka zdjęć.
– Ujdzie. A teraz pokaż mi, jak jest w środku – powiedziała kobieta.
Łucja niechętnie wpuściła Elwirę do domu.
– Zdejmij buty – poprosiła Łucja, ale Elwira jej nie słyszała lub nie chciała usłyszeć. Biegała po pokojach. Łucja z trudem za nią nadążała.
– Mamo, kto to jest? – zapytał najstarszy syn Kuba, wtedy Elwira weszła do jego pokoju ze słowami: „Niezbyt przypomina ojca, na pewno nie jest Pawła”.
– Nikt, znajoma ojca, odrabiaj lekcje, synku, nie rozpraszaj się – Łucja stanęła między synem a Elwirą. – Czy wszystko obejrzałaś? – Jej słowa sprawiły, że wszystko w niej się skurczyło.
– Nie jestem tylko znajomą twojego ojca, chłopcze, jestem jego przyszłą żoną. Jestem też kimś, kto zabierze ci dom, ponieważ twój tatuś kocha mnie bardziej. Następnie rzuciła – Tak, zobaczyłam wszystko, czego potrzebowałam. Sama znajdę wyjście.
– Mamo, co ona mówi? – zapytał przerażony Kuba, kiedy Elwira wyszła z pokoju.
– Nie zwracaj na nią uwagi. Ona tylko żartowała. Niektórzy ludzie mają kiepskie poczucie humoru. Odrób swoją pracę domową – Łucja pocałowała syna i pobiegła za Elwirą.
Kiedy wybiegła na ganek, Elwira już wsiadała do samochodu. Pomachała Łucji i głośno ruszyła z miejsca.
Łucja ponownie zadzwoniła do męża, ale Paweł odrzucił połączenie.
– Czy to prawda? Czy ona zajmie nasz dom? Gdzie będziemy mieszkać… – Łucja od godziny siedziała na krześle i patrzyła w jeden punkt. – Paweł nie może tego zrobić. Tak, z dziećmi praktycznie nie komunikuje się, to on nas zostawił… Ale zawsze wysyła pieniądze jak należy i to on sam zaproponował żebyśmy tu mieszkali…
Ciężką i męczącą ciszę przerwał telefon. To był Paweł.
– Łucja, dlaczego dzwonisz? Nie mogę teraz rozmawiać, jestem zajęty. Co się stało?
– Paweł, przyszła do mnie dziś Elwira. Powiedziała, że bierzesz ślub i że chcesz zabrać mi i dzieciom dom – wykrzyknęła zaniepokojona Łucja. – Paweł, co to ma znaczyć?
– Kto jej kazał was nachodzić…? Ona nikogo nie słucha! Mówiłem jej, że sam porozmawiam. – Paweł westchnął i zmienił ton. – Łucja, muszę się zająć domem. Chciałem ci to na spokojnie wyjaśnić, ale Elwira mnie wyprzedziła.
– Jak możesz odebrać nam dom? – zapytała przerażona Łucja, nie wierząc, że słowa eleganckiej młodej kobiety mogą być prawdziwe.
– Dzieci mają szkołę… Kubuś musi jeszcze skończyć pięć klas, a Irenka siedem. Mają tu swoje zajęcia, przyjaciół, całe swoje życie, ja mam pracę – dodała z drżącym głosem Łucja.
– Rozumiem, że to będzie dla Ciebie trudne, ale potrzebuję tego domu – odpowiedział chłodno Paweł. – Chcę go za miesiąc. Pomyśl, gdzie będziesz mieszkać. I tak mieszkaliście tam przez trzy lata… Najwyższy czas się wyprowadzić.
– Twoje dzieci tam mieszkają, dzieci, z którymi w ogóle się nie kontaktujesz. Wysyłasz tylko pieniądze. Nawet nie złożyłeś córce życzeń urodzinowych.
– Zaczynam wątpić, czy to moje dzieci – odpowiedział Paweł. – Trzeba będzie zrobić test DNA. Zresztą, już dawno chciałem. A jeśli dzieci nie są moje, to będzie zupełnie inna rozmowa.
– Jak śmiesz tak mówić? – Łucja się rozpłakała, zawsze była wierna Pawłowi, w przeciwieństwie do niego. – Kochałam cię! Dbałam o nasz związek…
– Kochałaś czy nie, to nie ma znaczenia! Potem porozmawiamy – Paweł rozłączył się.
Łucja siedziała na krześle i szlochała.
– Boże, co się z nim stało? Kiedy stał się taki okrutny?
Uspokoiwszy się trochę, postanowiła dowiedzieć się, co dzieje się w życiu Pawła i zadzwoniła do jego siostry Moniki, z którą miała dobre relacje.
– Monia, cześć, tu Łucja. Jak się masz?
– Och, cześć, Łucja. Wszystko w porządku? Jadę odebrać Janka z przedszkola, jak się masz? – odpowiedział przyjazny głos.
– Mam problem. Paweł nas eksmituje. Mówi, że za miesiąc powinniśmy opuścić dom. I ma nową narzeczoną… Elwirę. Znasz ją? Co się dzieje z Pawłem? – zapytała zdezorientowana Łucja.
– Och, Łucjo, sami jesteśmy zaskoczeni. Wygląda na to, że mój brat zmienił się nie do poznania po spotkaniu z tą kobietą. Nastawiła go przeciwko wszystkim jego bliskim – Monika westchnęła ciężko.
– Paweł pokłócił się nawet z mamą, kiedy ta powiedziała, że nie lubi Elwiry i jako przykład podała ciebie… Z wyrzutem, że przy tobie tylko ptasiego mleka mu brakowało – dodała.
– Naprawdę tak powiedziała? – Łucja była zadowolona, że teściowa jest po jej stronie.
– Tak, Łucjo, zawsze Cię lubiła, a ta młoda żmija kręci Pawłem, jak jej się podoba. Jest pod jej pantoflem. – Monice było przykro z powodu brata i nie kryła irytacji.
– Dał jej samochód… A teraz chce jej dać dom, w którym mieszkasz. Żeby przeniosła rodziców z miasta… Takie rzeczy, Łucjo… Monika znów ciężko westchnęła.
– To okropne. Dzieci mają tu swoje życie, to było dla niego ważne, żeby nie odczuły rozwodu… Jak można wszystko przekreślić… – zdziwiła się Łucja.
– Widocznie ważniejsi są dla niego rodzice nowej żony… Nie mam innej odpowiedzi – odpowiedziała Monika z politowaniem w głosie.
– Musimy coś z tym zrobić – odpowiedziała stanowczo Łucja.
– Najchętniej przegoniłabym tę Elwirkę miotłą… Ale wygląda na to, że sama poleciała na miotle do Pawła – Monika uśmiechnęła się smutno.
– Spotkajmy się i porozmawiajmy z mamą? Jeśli twoja matka jest po naszej stronie, mamy większą szansę dowiedzieć się, co da się zrobić – zaproponowała z desperacją Łucja.
– Jestem za! Nie chcę, żeby mój brat zgnił pod butem tej suki, dla której nie liczą się ludzie. I jak w ogóle ją znalazł? Zadzwonię do mamy i umówię się na wizytę – Monika serdecznie pożegnała Łucję.
Następnego dnia Monika i jej matka przyjechały do Łucji, aby zobaczyć się z dziećmi i omówić nieprzyjemną sytuację. Paweł kupił dom przed ślubem. Przekonanie go do zmiany decyzji miało być trudniejsze niż operacja mózgu kluczem francuskim.
– Nie pozwolę, żeby moje wnuki zostały bez dachu nad głową, bo mój syn nie ma mózgu i sumienia! – powiedziała stanowczo teściowa, gdy Kuba i Irenka skończyli jeść i szczęśliwie pobiegli bawić się na podwórku.
– Ale co można zrobić, nie mam tu żadnych praw – odpowiedziała smutno Łucja. Monika spojrzała pytająco na matkę.
– Dziewczyny, zrobimy to w ten sposób i przedstawiła swój plan, który od jakiegoś czasu miała w głowie.
Paweł siedział w restauracji, jedząc lunch z Elwirą. W tym momencie do przytulnej i cichej sali weszły Łucja, Monika i matka.
– Mama, Monika i… Łucja… co wy tu robicie? – Paweł spojrzał ze zdziwieniem na trzy kobiety, które podeszły do stołu.
– O twoja rodzinka – powiedziała Elwira zjadliwie, ze śmiechem.
– Wstań i wyjdź stąd! Musimy porozmawiać z Pawłem – Monika położyła dłoń na ramieniu Elwiry.
– Zabierz rękę, nigdzie się nie wybieram! – prychnęła Elwira.
– Nie zrozumiałaś? Zaraz wbiję ci szklankę w oko! – Monika chwyciła kieliszek szampana i opryskując płynem piękną sukienkę Elwiry, skierowała go w stronę jej twarzy.
Przestraszony kelner chciał dobiec do stołu, lecz matka Pawła i Moniki powstrzymała go gestem. – Spory rodzinne, nie wtrącaj się. — Patrząc na Elwirę dodała:
– Dziewczyno, już czas, żebyś poszła wysuszyć sukienkę. A potem nie zapomnij sprawdzić swojego samochodu. Kiedy mijaliśmy parking, ktoś napisał na masce nieprzyzwoite słowo. — A następnie siłą pomogła zaskoczonej Elwirze wstać od stołu.
– Może ktoś porysował ci lakier, albo koła zostały przebite… lepiej sprawdź swój samochód – dodała zajmując krzesło Elwiry przy stole.
Elwira, rzucając serwetkę na sałatkę, wyszła do toalety, aby wyprać sukienkę, po drodze mówiąc do Pawła: „Nie spodziewałam się po tobie czegoś takiego, jak możesz na to pozwolić”.
Matka Pawła zawsze była kobietą pewną siebie. Pracując w latach dziewięćdziesiątych jako prawnik w sprawach karnych, zahartowała się na różne sytuacje. Nie bała się Elwiry. Wolne miejsca zajęły także Łucja i Monika.
– Mamo, co to właśnie było? – Paweł nie krył swojego oburzenia. – Monika, nie spodziewałem się po tobie… Jak śmiecie tak traktować moją narzeczoną… Łucja, co ty tu w ogóle robisz?
– Synu, zamknij się i słuchaj mamy. — Matka surowo spojrzała na syna znad okularów. – Widzisz tą teczkę? — Kobieta wyjęła z torby dużą zieloną teczkę z papierami.
– Oto wszystkie Twoje oficjalne i nieoficjalne dochody z ostatnich dziesięciu lat. Mam w biurze swoją osobę, która znalazła wszystko, łącznie z twoimi tajnymi kontami.
– Co? – Paweł spojrzał na matkę ze zdumieniem.
– To, co wysyłasz Łucji, nazywając to alimentami… To drobnostka w porównaniu z tym, ile faktycznie jesteś jej winien zgodnie z prawem i wszystkimi zasadami. – dodała.
Paweł milczał. Rzeczywiście ukrywał większość swoich dochodów, nawet przed Elwirą. Matka kontynuowała.
– Zgodnie z prawem, twoje dzieci nie dostały zbyt wiele. – Podczas rozwodu i podziału majątku ukrywałeś swoje oszczędności. Zbierane jak szczur przez lata, ale powiedziałeś Łucji, że nic nie masz. – spojrzała na syna z pogardą.
– Kupiłem ten dom przed ślubem… A kiedy się rozwiodłeś, nagle znów stałeś się bardzo bogaty. – powiedziała i dodała z żalem. – Powinnam była zająć się tą sprawą wcześniej.
„Mamo, jak możesz tak mówić” – syknął ze złością Paweł.
– Śmiem! Wszystkie dowody są w tej teczce. A jest tak wiele przestępstw, że Łucja może śmiało wysłać cię do więzienia, a sąd i prawo szybko odbiorą ci wszystko.
„Nie odważyłabyś się” – krzyknął ze złością Paweł.
„Jeśli zajmiesz dom i nie zerwiesz z tą Elwirą” – odpowiedziała groźnie matka.
„Paweł, ona się tobą bawi, a ty tego nie zauważasz” – do rozmowy włączyła się Monika.
„Kochałam cię bez pieniędzy” – powiedziała cicho Łucja.
– Więc synu, muszę myśleć o wnukach i przyszłości rodziny. Nie pozwolę, aby moje wnuki tułały się bez stałego miejsca, podczas gdy ich ojciec opływa w luksusach i wydaje pieniądze na jakąś lafiryndę. — poprosiła kelnera o szklankę wody i kontynuowała.
– Oto, co zrobimy. Teraz pójdziemy do notariusza, a ty podpiszesz akt darowizny domu dla Łucji. Wszystkie dokumenty są już gotowe. To pokryje twoje zadłużenie wobec niej. — napiła się wody, poprawiła okulary i dodała.
– Co miesiąc będziesz przesyłać moim wnukom dwa razy więcej pieniędzy niż dotąd. To jest moja propozycja. Nie zwiększymy tej kwoty trzykrotnie pod jednym warunkiem… – Matka Pawła zrobiła pauzę i dodała.
– A więc warunek – dodała kobieta. – rzucisz Elwirę. Zrobiła złe rzeczy Łucji i robi złe rzeczy tobie. Ty tego nie widzisz, my to widzimy. Musisz wybrać… albo ona, albo pieniądze. Jak mówiłam, Łucja może od ciebie wygrać znacznie więcej. I będą problemy z prawem.
„Decyzja musi zostać podjęta teraz, bracie” – dodała Monika. — Pieniądze albo Elwira.
„Jeśli chcesz wystąpić przeciwko rodzinie, poniesiesz konsekwencje” – dodała matka żelaznym głosem. – Nie pozwolę ci rujnować życia moich wnuków.
„Wybieram pieniądze” – powiedział cicho Paweł.
– Ludzie tacy jak Elwira, jeśli będą pieniądze, zawsze będą. A bez pieniędzy mogę pomarzyć o eleganckich, pięknych kobietach – pomyślał.
– Łucja, nagrałaś rozmowę?
– Tak, każde słowo. — Łucja uroczyście pomachała telefonem.
– To wspaniale. Jeśli ta kobieta ponownie do ciebie podejdzie, będziesz miała coś, co możesz jej odtworzyć. — Matka spojrzała na syna i dodała. — Jeśli sam nie pożegnasz się z Elwirą z chęcią ci pomożemy.
Wszystkie kobiety pokiwały głowami, zgadzając się.
– No cóż, synu, poproś o rachunek. Notariusz już na ciebie czeka. — włożyła teczkę do torby i uśmiechnęła się do Moniki i Łucji.
– Jesteś świętą kobietą, jak ci się to udało?! Wszystko podpisał… i darowiznę, i nową umowę alimentacyjną… To cud” – Łucja ze łzami w oczach uścisnęła byłą teściową.
– Mamo, co w ogóle jest w teczce? Monika spojrzała pytająco na matkę.
Matka uśmiechnęła się i wręczyła córce teczkę.
– Mamo, ale tutaj… to jest harmonogram filmów z kanałów satelitarnych, który wydrukowałam dla ciebie w zeszłym tygodniu. A gdzie są te wszystkie dowody?
– Ich tam nigdy nie było. Po prostu znam mojego syna bardzo dobrze. — mrugnęła chytrze.