W życiu napotykamy po drodze wiele problemów i trudności. W pewnym momencie jednym z tych problemów stają się bliscy.
Utrudniają nam tylko życie i zastanawiamy się, jak się ich pozbyć. Dorastając, dzieci zapominają, ile troski, miłości, ciepła i czasu poświęcili im rodzice.
Dokładnie taka sytuacja przytrafiła się Janowi. Miał żonę i syna. Ponieważ jako jedyny w rodzinie pracował, trudno mu było opiekować się swoim starym, schorowanym ojcem.
Żona dolewała oliwy do ognia, bo często narzekała, że musi karmić dodatkową osobęe, prać jego rzeczy i sprzątać po nim, kupować leki, wozić po lekarzach i wiele innych obowiązków. Dlatego mężczyzna był zmuszony znaleźć dom opieki dla swojego ojca. Postanowił, że tam będzie mu lepiej, a profesjonalny personel dobrze się nim zajmie.
Jan i jego syn Kamil pojechali zabrać dziadka do domu opieki. Oczywiście staruszek wszystko rozumiał doskonale, ale zrezygnował z protestow i nie narzekał. Jan był całkiem zadowolony.
Jednak w drodze powrotnej syn zadał Janowi jedno pytanie. Chłopiec chciał poznać dokładny adres domu opieki. Jan zapytał, dlaczego go potrzebował, skoro razem będą jeździć do dziadka. A dziecko odpowiedziało: „Chcę znać adres, ponieważ pewnego dnia będziesz tak stary jak dziadek i muszę wiedzieć, dokąd cię zabrać”.
Jan był głęboko poruszony słowami syna. Poczuł się zdenerwowany i zraniony, inwestuje całego siebie w swojego syna, a on już teraz jak zepsutą zabawkę planuje oddać go do domu starców.
Następnego dnia Jan pojechał odebrać ojca z ośrodka, po słowach syna nie umiał postąpić inaczej.