Artysta zachorował na COVID-19, o czym 23 marca napisał na swoim profilu na facebooku.
„Kochani! Niestety i mnie dopadł COVID. Jestem w szpitalu. Muszę podjąć walkę, jeszcze jedną w moim życiu walkę. Nie wiem, jak będzie z moją Ewą, która jeszcze nie ma wyniku, ale jest na kwarantannie w domu. Milknę. Nie oczekujcie żadnych wiadomości ode mnie. I proszę nie nękajcie moich bliskich” – napisał wokalista.
Krzysztof Krawczyk trafił do szpitala w poniedziałek Wielkanocny, po tym jak nagle zasłabł. Zmarł w godzinach popołudniowych – przekazał w rozmowie z tvn24.pl.
3 kwietnia Krzysztof Krawczyk opuścił szpital i cieszył się, że święta spędzi z rodziną. Poinformował, że czuje się już dobrze.
„Kochani! Jestem w domu! Do mojej sypialni wpadają 2 promyki słońca: wiosenny przez okno i Ewunia przez drzwi. Dziękuję za modlitwę i życzenia! Zdrowia wszystkim życzę, nie dajmy się wirusowi!”.
Dziś około godziny 17.00 menadżer artysty poinformował o jego śmierci.
Żona artysty zaprzeczyła, że to właśnie COVID-19 był przyczyną śmierci. Jak podaje Polsat News, 5 kwietnia stan Krzysztofa Krawczyka nagle się pogorszył. Powodem miały być choroby współistniejące. Wokalista zmarł popołudniu tego samego dnia.
Krzysztof Krawczyk miał 74 lata. Był ostrożny, bał się koronawirusa. W październiku na łamach „Super Expressu” pojawiła się informacja o zakończeniu kariery przez artystę.
„Nie będzie koncertów. Za bardzo boimy się koronawirusa. Na szczęście żyliśmy skromnie i mamy oszczędności. Muzycy znaleźli inną pracę, chórek i kierowcy też, a menedżer Krzysztofa, Andrzej Kosmala przygotował wydanie nowej płyty »Horyzont«. Właśnie trafiła do sprzedaży” – mówiła „Super Expressowi” Ewa Krawczyk, żona i „road manager” piosenkarza.
Krzysztof Krawczyk to legenda polskiej sceny muzycznej, miał na swoim koncie wiele znanych i lubianych przebojów.
Urodził się 8 września 1946 r. w Katowicach. Uczęszczał do Średniej Szkoły Muzycznej w Łodzi. Karierę muzyczną rozpoczął w 1963 r. w zespole Trubadurzy, który największe sukcesy odnosił z Ryszardem Poznakowskim, Marianem Lichtmanem, Sławomirem Kowalewskim i Haliną Żytkowiak w składzie. Z Trubadurami Krawczyk nagrał kilkanaście przebojów, w tym m.in. „Kasia”, „Znamy się tylko z widzenia”, „Krajobrazy”, „Byłaś tu”. W 1973 r. rozpoczął karierę solową, nagrywając rok później płytę „Byłaś mi nadzieją”. W tym samym roku wystąpił na festiwalu w Opolu.
Największe jednak muzyczne dokonania udały się artyście w połączeniu z tak wyjątkowymi muzykami jak Goran Bregović czy Andrzejem Smolikiem.