Od kiedy w sieci ukazały się wyrwane z kontekstu fragmenty wywiadu Olgi Tokarczuk dla „Corriere della Sera”, w prawicowym kotle zawrzało.
Nie wiadomo kto jest autorem akcji „OdeślijKsiążkęOldze” i wydawało się, że za bezmyślnym hasłem nie pójdzie nikt, a jednak…
Fundacja Olgi Tokarczuk opublikowała na swoim facebookowym profilu wpis, w którym opublikowała zdjęcia nadesłanych dzieł pociętych, pomazanych, pełnych obelg i wulgaryzmów.
Nawet większość prawicowych komentatorów odcina się od pomysłu.
„Książki się czyta, a nie odsyła” – powiedział polityk Porozumienia Michał Wypij (KP PiS).
W poście fundacji wyrażono niedowierzanie i smutną konstatację:
„Widzimy i przeraża nas mało subtelna próba ekshumacji skompromitowanej idei Prawdziwego Polaka.
Mimo to przypuszczaliśmy, że ufundowana na kłamstwie prowokacyjna akcja internetowych trolli nie znajdzie posłuchu.
Tymczasem trzydziestu jeden Prawdziwych Polaków postanowiło odpowiedzieć na apel. Nie jest to liczba zatrważająca, jeśli porówna się ją do milionów sprzedanych w Polsce egzemplarzy książek Olgi Tokarczuk.
Zatrważające jest coś innego. Nienawiść znalazła ujście w okrutnej przemocy wobec słów, myśli i wolności drugiego człowieka.” – pisze Fundacja.
„Wstydźcie się.
Jeśli myślicie, że nadsyłając anonimowo książki pozostajecie anonimowi – mylicie się.
Jeśli myślicie, że zniszczenie tych książek uniemożliwi przeprowadzenie aukcji charytatywnej – mylicie się jeszcze bardziej.
Zgodnie z obietnicą: książki – przede wszystkim właśnie te okaleczone – trafią na licytację.
Dochód z niej przeznaczymy dla organizacji wspierających społeczność LGBT+ deklarują pracownicy Fundacji Noblistki.
Olga Tokarczuk od zawsze stała po stronie praw człowieka, praw zwierząt, wyznaje poglądy proekologiczne, prodemokratyczne, równościowe.
Czy właśnie tym zasłużyła sobie na takie traktowanie?