Do strasznej historii doszło w samym centrum stolicy Rosji.
Policja powiadomiona o odorze dochodzącym z jednego z mieszkań w bloku, sforsowała drzwi i znalazła tam tony śmieci i 5-letnią dziewczynkę.
Matka Irina Garashchenko wychowywała ją sama po zniknięciu męża, ale niedługo po tym do ich życia wkroczył nowy mężczyzna, który nie akceptował dziecka. Irina więc przeprowadziła się do niego zostawiając córkę zupełnie samą.
Odkrycie dziecka
Policja nie ustaliła jeszcze wszystkich faktów. To, co zeznaje kobieta zupełnie mija się z prawdą. Według sąsiadów przychodziła regularnie do mieszkania. Prawdopodobnie przynosiła córce jedzenie. Jednak nie robiła nic więcej, w żaden sposób nie zajmowała się małą. Nie myła jej, ani nie sprzątała mieszkania.
Kiedy znaleziono dziewczynkę była zupełnie zdziczała.
Żyła przez wiele miesięcy na stercie bałaganu i śmieci.
Po zabraniu jej do szpitala okazało się, że ma liczne infekcje, w tym ucha i skóry, po tym jak wrosła jej w szyję plastikowa gumka, która spowodowała ranę. Była brudna i wychudzona, jednak jej życiu nie zaraża niebezpieczeństwo. Dziecko mówi tylko kilka pojedynczych słów. Dziewczynka o imieniu Lubov tuli lalki i słucha bajek, ale kontakt z nią jest utrudniony. Panicznie boi się wody.
Opowieści matki
Matka w swoich zeznania opowiada niestworzone rzeczy i całkowicie zaprzecza ustaleniom policji. Twierdzi, że to prowokacja sąsiadów, którzy chcą jej odebrać mieszkanie.
Powołuje się na kontrolę policji, która odwiedziła ją w mieszkaniu 1,5 roku temu po tym, jak sąsiedzi oskarżyli ją o handel narkotykami. Twierdzi, że policjanci mogą potwierdzić, że mieszkanie było wtedy czyste, oraz, że rozmawiali wtedy z jej córką. Nie postawiono wtedy kobiecie zarzutów. Upiera się także, że ma stałą pracę i reguluje rachunki. Nie wie co się stało w mieszkaniu i nie było jej tylko kilka godzin. Kocha córkę i zostawiła ją tylko na chwilę.
„Chciałabym ją przytulić, pewnie jest przestraszona. Dbałam o nią i martwię się jak każda matka” – mówiła.
Prawda jednak jest zupełnie inna
W mieszkaniu jest góra śmieci, które narastały od długiego czasu. Lokal jest pozbawiony prądu i wody. Komornik zeznał, że zaległosci w opłatach wynoszą równowartość 10 tys. zł. Kobieta ma 47 lat, wyższe wykształcenie i nie była karana. Tym bardziej nie do pojęcia wydaje się koszmar jaki zapewniła swojemu dziecku.
Policja weszła do mieszkania 10 marca. Odór, który się z niego wydobywał przyprawił ich o mdłości. Matka została aresztowana i oskarżona o próbę zabójstwa córki.