Marylin Monroe kiedyś ideał pięna, według dzisiejszych kanonów uznana za grubą

Zewsząd epatują nas obrazy idealnych kobiet, idealnej sylwetki, włosów, twarzy, proporcji ciała.

Łatwo popaść w kompleksy na temat własnych niedoskonałości. Już kilkuletnie dziewczynki wcześniej niz kiedykolwiek dostrzegają, że różnią się od większości określonego typu i warunków urody, widywanych i promowanych w mediach.

W 34 europejskich krajach na zlecenie ONZ przeprowadzono badanie samooceny na temat wyglądu zewnętrzego Raport HBSC (Health Behaviour in School-aged Children). Z pośród wszystkich 34 państw, polscy nastolatkowie okazali się najbardziej krytyczni wobec siebie. Uplasowali się na samym końcu listy z najniższą ze wszystkich oceną zadowolenia ze swojego wyglądu.

To przerażające.

Aż 61 procent 15-latków dostrzega zdecydowanie więcej wad, niż zalet w swoim wyglądzie i bardzo chciałoby go zmienić chirurgicznie.

Co drugi 10-latek sądzi, że jest za gruby, mimo prawidłowej wagi ciała. Przy tym zaledwie 6% dzieci z tej grupy wiekowej ma pnadwagę.

Na profilu Feminiskra opublikowano wyniki tych badań i opatrzono zdjęciem Marylin Monroe uznawana niejednokrotnie za ikonę piękna wszechczasów.

Zdjęcie ma zwrócić uwagę na to, że nikt nie jest doskonały. To, że ciało potrafi przy odpowiednim ułożeniu idealnie wyglądać na zdjęciu, wcale nie oznacza, że takie idealne jest.

Gdyby Marlylin ustawiła się inaczej wyglądałaby lepiej, ale wtedy nie wywindowano jeszcze standardów tak wysoko jak dziś. Bo dziś uznana byłaby po prostu za grubą.

Dziś trzeba pilnować każdej fałdki, każdej dysproporcji, by nie ukazać ich światu i młode dziewczyny programują się na to już od najwcześniejszych lat.

Dlaczego akurat w polskich nastolatkach tak mało tolerancji i akceptacji dla siebie?

Same poddajemy się tym wyśrubowanym kanonom i najgorsze, że tak wychowujemy nasze dzieci. Napominamy, poprawiamy, oceniamy, krytykujemy, odzierając z pewności siebie i doceniania warunków, które otrzymały. Bo można dbać o zdrowie, ruch i kondycję, ale na większość walorów piękna nie mamy wpływu.

Sztuką nie jest ukrywanie wszystkiego pod ubraniem, toną makijażu, głodzenie, wpędzanie w stres, depresję i bulimię czy anoreksję.

Sztuką jest akceptacja siebie.

Według badań uroda nie ma wiele wspólnego z zadowoleniem z siebie. A bardzo silne kompleksy miewają bardzo ładne kobiety.

To ważny przekaz dla rodziców. To do nich należy uświadamianie dzieciom, że wszystkie zdjęcia są retuszowane, że one mają za zadanie oszukać rzeczywistość. Te ideały mają przyciagać uwagę i na ogół coś nam sprzedać, dlatego tak trudno mediom powstrzymać się od windowania standardów.

Dzieci muszą nauczyć się czuć dobrze we własnym ciele. Traktować je z miłością i szacunkiem. Bo ciało mają jedno i w nim spędzą długie lata.

Mają o nie dbać, ale musza akceptować, by czuć się wartościowe i szczęśliwe.

Podziel się z innymi!